Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Niechby smażyli naleśniki. Joanna Lichocka o KO-mpromitacji

Zabawne jest obserwowanie portali POstkomuny, w których jeszcze w czwartek widniały teksty pod wspólnym tytułem w stylu „Koniec PiS” lub „Jarosław Kaczyński traci przywództwo”, a już po przesłuchaniu przed komisją śledczą prezesa PiS na tych samych portalach pojawiły się artykuły typu „Jarosław Kaczyński w świetnej formie” czy „Lider PiS pokonał koalicję”.

Witold Zembaczyński
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

W postkomunistycznym dziennikarstwie redaktorzy tych mediów nie mają żadnego problemu z tym, że wystarczyło kilkanaście godzin, by ich wcześniejsze diagnozy okazały się nic nie warte. Z tą samą powagą, z którą wieszczyli po raz tysięczny koniec PiS-u, nazajutrz ostrzegali, że niedocenianie Jarosława Kaczyńskiego jest wielkim błędem rządzących. A wystarczyło, że zarówno oni, jak i wiele milionów Polaków zobaczyło to, co dla wnikliwszych obserwatorów jest jasne od dawna. Poziom niedawnej totalnej opozycji, a dziś elity rządzącej jest – pod względem intelektualnym, obycia, stanu emocji i podejścia do wykonywanej funkcji – najzwyczajniej żałosny. 

Pomógł w tym spektakl, jaki relacjonowały tym razem wszystkie stacje telewizyjne spodziewając się, że przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed komisją do spraw rzekomej afery z wykorzystywaniem systemu Pegasus będzie uderzeniem w lidera Prawa i Sprawiedliwości i jego środowisko polityczne. Był to faktycznie cios – ale nokautujący większość członków komisji śledczej. Przy tej okazji starszym komentatorom politycznym wzięło się od razu na wspominki – komisja śledcza w sprawie afery Rywina albo w sprawie afery wokół Orlenu – jakiż to był wysoki, profesjonalny poziom na tle tego, co dziś widzimy! W komisji ds. afery Rywina Jan Maria Rokita i Zbigniew Ziobro błyszczeli profesjonalizmem i przygotowaniem merytorycznym. Ba, nawet Tomasz Nałęcz z Lewicy miał wtedy swoje pozytywne pięć minut. Komisja orlenowska to z kolei świetna, merytoryczna praca Zbigniewa Wassermana, Konstantego Miodowicza czy Antoniego Macierewicza. A dziś? Jak z nimi zestawić obecnych posłów koalicji 13 grudnia? Jakim poziomem błyszczy Magdalena Sroka? Co wyborcy mogą sądzić o Tomaszu Treli czy Witoldzie Zembaczyńskim po ich popisach? Komisje śledcze, tak gorliwie powoływane przez obecnie rządzących, demaskują jak dotąd nie tylko zupełny brak podstaw do formułowania tez o rzekomych wielkich aferach PiS. Bezwzględnie pokazują dramatycznie niski poziom ekipy, która dzięki wielkiemu kłamstwu dzierży obecnie władzę. To wielka kompromitacja, której nie da się zakryć żadnymi wysiłkami propagandystów POstkomuny. Koń jaki jest, każdy widzi – nienawiści i zacietrzewieniu nie towarzyszy bynajmniej równie wielki, mówiąc delikatnie, poziom merytoryczny i kulturalny. Widać to nie tylko w starciu z tak wytrawnym politykiem, erudytą i intelektualistą, jakim jest Jarosław Kaczyński. Wychodzi to właściwie przy okazji każdego posiedzenie komisji – tak jak podczas przesłuchania byłej asystentki ministra Piotra Wawrzyka, pani Marii Wiktorii Raczyńskiej. Wypowiedzi młodej, merytorycznie przygotowanej dziewczyny zderzyły się z chamskimi odzywkami posła KO Marka Sowy i wściekłą szarżą dwóch posłanek tego samego klubu. 

Posiadanie większości w komisjach sprawia, że rządzący mogą wykluczać posłów PiS z obrad, przegłosowywać absurdalne wnioski o powiadamianie prokuratury, ale wcale nie pomaga to w wygraniu wizerunkowym i merytorycznym tych żałosnych spektakli. Najwyraźniej nie umieją przekroczyć własnych ograniczeń, które sprawiają, że być może lepiej odnaleźliby się w wielu innych miejscach (np. w naleśnikarni) niż w parlamencie. 

Najgłośniejszym chyba dziś tego przykładem były występy posła Witolda Zembaczyńskiego, szczycącego się swoim programem, czyli napisem złożonym z ośmiu gwiazdek na swoim aucie, symbolizujących wulgarne hasło. Gdy próbował realizować ten swój program podczas obrad komisji, pokazał w całej krasie swoje chamstwo, prostactwo i zacietrzewienie. Jego perory ujawniające polityczne zaślepienie i chęć upokarzania „świadka” były – mówiąc najdelikatniej – niskie. Jeszcze wiele innych scen, nie tylko z udziałem członka Zembaczyńskiego, sprawiło, że wyborcy POstkomuny przecierali oczy ze zdumienia – że taką mają reprezentację. I to, co zadziwia najbardziej, to fakt, że ta wielka kompromitacja koalicji 13 grudnia wychodzi im tak łatwo, że spektakularnie oblewają test za testem. 

Mamy więc do czynienia z ludźmi niezwykle mało mądrymi, choć gorąco nienawidzącymi. Taka mieszanka podczas komisji bywa komiczna, ale w perspektywie losów kraju – a to oni przecież rządzą – budzi grozę. Naprawdę lepiej by było, gdyby smażyli naleśniki. Polska byłaby bezpieczniejsza.

  

 

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Joanna Lichocka
Wczytuję ocenę...
Wideo