Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Mają co przykrywać. Joanna Lichocka o ukrytych celach koalicji 13 grudnia

Nienawiść, kłamstwa, szczucie, przemoc – to podstawowe i jedyne narzędzia, po jakie sięga koalicja 13 grudnia w dniach kampanii wyborczej.

Donald Tusk
European People's Party, CC BY 2.0 <https://creativecommons.org/licenses/by/2.0> - Wikimedia Commons

Zdawałoby się – nic nowego, ekipa Donalda Tuska używa ich przecież od lat, niemniej natężenie podejmowanych działań i kontekst międzynarodowy, w jakim to się odbywa, stanowią kolejne przesunięcie dopuszczalnych granic. 

W dzień po zamachu na premiera Słowacji – zbrodni popełnionej z powodów politycznych – Platforma Obywatelska zademonstrowała spot wyborczy judzący przeciw ludziom Prawa i Sprawiedliwości. Ugrupowanie Tuska, które tak obawiało się komisji badającej wpływy rosyjskie w Polsce, odwraca od siebie i swego lidera zarzuty o realizowanie polityki korzystnej dla Rosji i oskarża o to Prawo i Sprawiedliwość. W spocie – czarno-białe zdjęcie wykrzywionych twarzy polityków PiS, elementy budujące nastrój grozy i nienawiści, takaż muzyka i narracja lektora miały jeden cel – szczucie.

Ordynarne kłamstwa, jakie w tym spocie zostały zaprezentowane, miały znaczenie drugorzędne – na wyborców PiS nie robią żadnego wrażenia, a wyborców PO miały utwierdzić w przekonaniu o słuszności ich wyboru. Cel ważniejszy to właśnie granie na emocjach – ludzie niepopierający Prawa i Sprawiedliwości mają nienawidzić PiS. Co więcej, mają uznawać za słuszny postulat eliminacji tej partii. To otwarta droga dla kolejnego Cyby – mordercy, który w październiku 2010 roku zamordował w Łodzi pracownika biura poselskiego PiS Marka Rosiaka. 

Bo Tusk i jego ekipa dobrze wiedzą, co robią i prawdopodobnie dopuszczają możliwość bezpośrednich fizycznych ataków na polityków i działaczy Prawa i Sprawiedliwości. W propagandzie POstkomuny ludzie PiS są przedstawiani jako obywatele drugiej, gorszej kategorii. Odbiera im się prawo do pracy – masowe czystki w urzędach, spółkach skarbu państwa czy państwowych instytucjach za samą przynależność do środowiska PiS lub jedynie za pokrewieństwo z ludźmi obozu patriotycznego to obecnie najpowszechniej obserwowane zjawisko. Ale są i inne przykłady pogardy oraz odbierania praw obywatelskich ludziom prawicy – zarządzenie wojewody lubelskiego czy prezydenta Warszawy o zakazie obecności krzyży w instytucjach im podległych jest jednym z symbolicznych, ale i obliczonych na polaryzację działań POstkomuny z ostatnich dni. Wspieranie grupki hejterów organizujących co miesiąc napaść na Jarosława Kaczyńskiego i towarzyszących mu polityków oddających hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej jest już wprawdzie długoletnią tradycją obozu POstkomunistycznego, ale teraz, pod rządami koalicji 13 grudnia, zyskało ono wzmocnienie przez ochronę policji. Nie ma właściwie dnia bez aktu przemocy medialnej, symbolicznej czy bezpośredniej – na razie tylko słownej – w wykonaniu ludzi obozu Donalda Tuska. Pisałam już kiedyś o tym – te działania wpisują się w scenariusz wojny hybrydowej, jaką prowadzi przeciw Polsce Kreml. Wpisują się też w politykę osłabiania polskiego państwa, jaką jest zainteresowany Berlin, i w tym sensie można dziś znów intepretować działania Donalda Tuska jako przyzwolenie na funkcjonowanie nad Wisłą kondominium rosyjsko-niemieckiego. Powiedzieć, że Tusk zatracił instynkt państwowy, polski (jeśli go kiedyś miał) – to nic nie powiedzieć. 

To szaleństwo nienawiści ma cel doraźny, wyborczy. W wyborach samorządowych zabiegi polaryzacyjne nie były tak intensywne, więc najwyraźniej w PO uznano, że słabszy niż się spodziewano wynik tej partii w sejmikach i większości powiatów oraz niska frekwencja spowodowane były tym, że za mało szczuli. Dziś nadrabiają to z nawiązką. 

Cel jest też bardziej długofalowy i ten sam, który znamy z poprzednich rządów POstkomuny. Ludzie mają nie wiedzieć, co w istocie robi rząd koalicji 13 grudnia, mają zajmować się rzekomymi „zbrodniami” PiS lub kłócić o sprawę aborcji, krzyża czy pigułki dzień po. Zwłaszcza że jest od czego odwracać uwagę – czekające każdą rodzinę podwyżki kosztów utrzymania, przyjęcie paktu migracyjnego zmuszającego Polskę do przyjmowania dziesiątków tysięcy nielegalnych imigrantów, rozszczelnienie systemu vatowskiego z korzyścią dla mafii, obsadzanie swoimi działaczami i rodzinami stanowisk w administracji państwa i spółkach skarbu państwa, nielegalne przejęcie mediów publicznych, zamach na prokuraturę oraz podporzadkowanie jej celom politycznym i osobistym koalicji 13 grudnia… Wymieniać można długo. 

Ale najważniejsze w tygodniach kampanii do PE jest ukrywanie przed opinią publiczną tego, do czego prowadzi ekipa Tuska w kontekście wolności Polaków i ich kraju. Polska jest bowiem sukcesywnie pacyfikowana w swoich wolnościowych i podmiotowych działaniach. Dotyczy to zarówno rozwoju modernizacyjnego kraju, jak i kwestii tożsamościowych, patriotycznych i narodowych. Przyjęcie zmian w Traktacie Europejskim będzie kluczowym w tej sprawie działaniem wasalizującym Polaków. Ale nastąpiło już coś, o czym nie wiemy, bo rząd Tuska o tym Polski nie informuje, a dowiadujemy się tego z komunikatu Komisji Europejskiej. Otóż koalicja 13 grudnia, jak twierdzi Bruksela, uznała wyższość prawa europejskiego nad polską konstytucją.

Jakim aktem – nie wiadomo. Polacy mają nie wiedzieć o najważniejszych kwestiach dotyczących ich praw, wolności i suwerenności ich państwa. Do tego, by to było możliwe, potrzebne są kolejne kubły nienawiści serwowane przez POstkomunę.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

#bezprawie Tuska #koalicja 13 grudnia

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Joanna Lichocka
Wczytuję ocenę...
Wideo