Alkotubkowa putinada – wszystkie wojny szeryfa Donalda » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »

Koalicja 13 grudnia broni Sikorskiego przed komisją śledczą

Posłowie PiS chcą, aby przed komisją śledczą ds. afery wizowej stanął Radosław Sikorski, bo to za czasów rządu PO-PSL wprowadzono rewolucję w procesie ubiegania się o polskie wizy, jednak przedstawiciele koalicji rządzącej skutecznie blokują ten wniosek i wzywają jedynie wybranych świadków. Wczoraj przed organem stawili się urzędnicy konsulatu RP w Mumbaju, którzy m.in. ocenili, że to nie jest afera wizowa, a migracyjna, a także przekazali, że kłamstwem są informacje o rzekomych straganach w Afryce i Azji, na których sprzedawano polskie wizy.

Radosław Sikorski
Radosław Sikorski
Maciej Luczniewski - Gazeta Polska

Przez wiele ostatnich miesięcy politycy Platformy Obywatelskiej przy każdej możliwej okazji przekonywali, że rząd Zjednoczonej Prawicy pozwolił na wpuszczenie do naszego kraju setek tysięcy migrantów na podstawie wiz przyznanych za łapówki. Mówiono również o straganach w miastach w Afryce i Azji, na których można kupić sobie dokumenty pozwalające na przyjazd do Polski. Jednak od tygodni przedstawiciele koalicji rządzącej już tak chętnie nie przytaczają tak dużych liczb w tej sprawie, a poseł Michał Szczerba na wtorkowym posiedzeniu komisji śledczej ds. afery wizowej przekazał, że wątpliwości mogą dotyczyć nie 250 tys., 300 tys., a nieco ponad 600 przypadków.

Z kolei politycy PiS podkreślają, że należy rozszerzyć zakres prac komisji także na lata rządów koalicji PO-PSL, bo to wtedy minister Radosław Sikorski zdecydował się zrewolucjonizować proces przyznawania wiz i wprowadzić do niego zewnętrzne firmy outsourcingowe. To właśnie do pracy tych firm pojawia się najwięcej zastrzeżeń ekspertów. Zjednoczona Prawica domaga się również powołania na świadka Sikorskiego, jednak ten wniosek jest cały czas blokowany przez posłów koalicji rządzącej.

Wczoraj przed organem jako pierwszy stawił się Damian Irzyk, były konsul generalny Polski w Mumbaju, który zeznał, że otrzymywał dwie prośby od pracowników polskiego MSZ, powołujących się na wiceministra Piotra Wawrzyka, o to, aby przyjąć grupy aplikantów wizowych ze względu na produkcje filmowe realizowane w Polsce. Jedna grupa liczyła 35 osób, a druga 83. Świadek zeznał, że prośba w sprawie pierwszej grupy nie wydała mu się podejrzana, ponieważ konsulat wspierał produkcje filmowe, które powstawały w Polsce, i wnioski zostały rozpatrzone pozytywnie, natomiast druga prośba zwróciła jego uwagę ze względu na dużą liczebność grupy. Po konsultacjach wszystkie te wnioski z grupy drugiej zostały rozpatrzone negatywnie. Irzyk wskazywał również na aktywność Edgara Kobosa przy tych sprawach.

Szczególnie ciekawie się zrobiło, gdy pytania zaczął zadawać poseł Piotr Kaleta z PiS, który wprost poprosił świadka o ocenę, czy jego zdaniem mamy do czynienia z jakąkolwiek aferą wizową. – Według mojej opinii nie ma afery wizowej, ale jest afera migracyjna – odpowiedział. Poseł PiS dopytał, jaka jest między nimi różnica. – Afera wizowa sugeruje odpowiedzialność konsulów, którzy podejmują decyzje wizowe. Ewentualnie departamentu konsularnego czy, szerzej mówiąc, MSZ. Natomiast system (…) jest niewydolny w każdym elemencie procesu i takim grzechem pierworodnym jest brak polityki migracyjnej – powiedział Irzyk. 

Jako drugi przed komisją stawił się wczoraj wicekonsul RP w Mumbaju Mateusz Reszczyk. Wiceprzewodniczący Milewski zapytał świadka, czy ten był kiedykolwiek związany z politykami Zjednoczonej Prawicy. – Nie. Byłem tylko wyrzucany przez środowisko Prawa i Sprawiedliwości – powiedział.

Z kolei na pytanie, czy w związku z tym ma jakiś emocjonalny stosunek do polityków PiS, były wicekonsul przekonywał, że nie. – Czy jako były konsul w Abudży potwierdza pan istnienie w stolicy Nigerii opisywanych w mediach straganów, na których rzekomo można było kupić polskie wizy? Czy w pańskiej opinii taka sytuacja jest w ogóle możliwa? – zapytał w pewnym momencie poseł Milewski. – Nie. Taka sytuacja nie jest możliwa. Stragany wynikają wyłącznie ze zdjęć Google Street View, które pokazują wyłącznie kolejkę do wydziału konsularnego Ambasady RP w Abudży – odpowiedział.

W dalszej części świadek zeznał również, że gdy już pełnił misję wicekonsula w Mumbaju, to niektóre z korespondencji z MSZ odbierał jako naciski, ale na pytanie, czy powiadomił kogokolwiek o tym, odpowiedział, że nie. – Nie mam zaufania do pana Wawrzyka, tak jak nie mam zaufania do prokuratury w czasie ostatnich ośmiu lat. Czekałem z tą informacją, aż będzie… Ponieważ całość sytuacji miała miejsce jeszcze później i będziemy mieli kolejne grupy filmowców, to uznałem, że będę zbierał materiał dowodowy i w odpowiednim czasie udam się do prokuratury – powiedział Reszczyk.

Poseł Andrzej Śliwka podczas swojej tury pytań poprosił, aby świadek powiedział, czy w swojej dotychczasowej karierze pełnił funkcje polityczne. - Panie pośle, byłem członkiem gabinetu politycznego ministra spraw wewnętrznych i administracji w latach 1999–2001. Był to rząd AWS-u. (…) I rzeczywiście byłem również członkiem gabinetu ministra spraw wewnętrznych od 2008 do 2014 r. – przekazał Reszczyk. Co oznacza, że był on członkiem gabinetów Grzegorza Schetyny, Jerzego Millera, Janusza Cichockiego, Bartłomieja Sienkiewicza i Teresy Piotrowskiej, czyli samych ważnych polityków PO.

Oprócz opinii na temat rządów Zjednoczonej Prawicy świadek stwierdził również, że wyżej wymieniona sprawa z grupami filmowymi była sprawdzeniem, czy można kanałem poprzez Polskę przerzucać ludzi do Stanów Zjednoczonych.

Kolejne przesłuchania przed tą komisją śledczą mają się odbyć w przyszłym tygodniu.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

Jan Przemyłski