Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

"Dyplomacja to coś więcej niż spotkania na szczycie". Katarzyna Gójska: Idziemy tą drogą bardzo konsekwentnie

Słabością polskiej dyplomacji – poza potężnym zaciągiem postkomunistycznym, najczęściej wprost realizującym interesy innych państw – jest brak budowania relacji na poziomie organizacji obywatelskich. Cały cywilizowany świat właśnie w pracy fundacji, organizacji społecznych oraz kulturalnych widzi wielką szansę na wzmacnianie pozycji swojego kraju w państwach partnerskich, my z kolei wierzymy w nieskończoną moc rozmów dwóch panów (prezydent–prezydent, premier–premier czy innych urzędników) i uznajemy, że podczas takich spotkań wszystko się ustala.

Jest sprawą oczywistą, iż spotkania na szczycie nakierowane są na finalizację strategicznych uzgodnień między państwami, ale sfera nieformalnego wpływu ma wielką moc. Właśnie dlatego, wraz z rozbudową Republiki, podjęliśmy decyzję, iż będziemy budować relacje ze środowiskami konserwatywnymi w Stanach Zjednoczonych. Idziemy tą drogą bardzo konsekwentnie, choć to wielkie wyzwanie organizacyjne i finansowe. Współpracujemy z ludźmi tworzącymi szeroko rozumiane zaplecze dzisiejszej administracji, bo chcemy im opowiadać o znaczeniu Polski, o wspólnych interesach i poprzez takie rozmowy tłumaczyć wagę relacji transatlantyckich. Im lepiej wpływowe środowiska w USA znają polski punkt widzenia, im lepiej go rozumieją, im mają większe zaufanie do wiedzy płynącej do nich od nas, tym łatwiej już na poziomie państwa walczyć o interes RP.

Reklama

Dzięki zaangażowaniu Republiki w środowisko CPAC otwartość tego bardzo ważnego grona na głosy płynące z naszego kraju jest nie do przecenienia. Tym bardziej że oficjalne przedstawicielstwo naszego państwa w Waszyngtonie jest dziś unikalnym przykładem antydyplomacji i rzeczywiście w tej kategorii jest wręcz dziwowiskiem na skalę światową.

Republice udało się dokonać czegoś, co nigdy wcześniej w historii III RP się nie wydarzyło. Przekuć potencjał polskiego środowiska w Stanach na relacje polsko-amerykańskie i pokazać, iż z tego może płynąć korzyść dla obu stron. Udało się udowodnić środowiskom konserwatywnym w USA, że relacja z dużym polskim medium jest dla nich opłacalna w walce o głosy, i jednocześnie otworzyć je na sprawy Rzeczpospolitej, sprawić, by stały się one dla nich zrozumiałe. To wielki i przełomowy sukces, który nie byłby możliwy bez zaangażowania tysięcy odbiorców mediów Strefy Wolnego Słowa, znacznie bardziej kompetentnych w tej sprawie niż większość polskich polityków, którzy nie potrafią wyjść poza ramy przestarzałego myślenia, w którym to tylko urzędnicy kreują relacje międzynarodowe.

Tematem numeru najnowszego „Nowego Państwa” jest sprawa bezpieczeństwa mieszkańców mniejszych i małych polskich miejscowości. Ono jest TOTALNĄ fikcją. Słynna „linia Wisły” wprost skazywała miliony Polaków ze wschodniej części kraju na samodzielną obronę przed rosyjskim agresorem. Ale przecież obywatele Rzeczypospolitej z terenów poza wielkimi aglomeracjami są wykluczeni z systemu bezpieczeństwa. Co mają zrobić w razie zagrożenia? Jak się zachowywać? Skąd czerpać wiedzę? Na wszystkie te pytania państwo ma jedną odpowiedź: jakoś to będzie. Przygotowaliśmy specjalny raport na temat sytuacji mieszkańców mniejszych miejscowości, warto się z nim zapoznać, by mieć świadomość powagi sytuacji.

Tekst pochodzi z najnowszego wydania „Nowego Państwa”. Zachęcamy do prenumeraty.

Źródło: Nowe Państwo
Reklama