Doradca szefa gabinetu odpowiada za komunikację internetową w KPRM. Po pierwsze – mamy do czynienia z ewidentnym konfliktem interesów. Bo jak inaczej nazwać zatrudnienie syna milionera, gdy ten wpłacał ogromne środki na PO? Mamy wierzyć, że Donald Tusk kompletnie nie wie, kim jest Grzegorz Bielowicki i kogo zatrudnia się w jego otoczeniu? Po drugie – nie ma większego dowodu na polityczną hipokryzję.
Bo PO w opozycji waliła jak w bęben po PiS i resorcie obrony narodowej za to, że Antoni Macierewicz zatrudnił 20-letniego Edmunda Jannigera jako swojego doradcę. Wtedy słyszeliśmy, że to nieodpowiedzialne forsowanie młodego człowieka bez odpowiedniego wykształcenia i CV, wyśmiewano się z ministra. I co? Nie „łyso” wam teraz czy znów przemilczycie niewygodny temat? Ojciec Jannigera przynajmniej nie przelewał 100 tys. zł na partię, z którą związany był pracodawca.