To jeden z takich utworów, które mnie męczą, odczepić się nie chcą, choć to raczej nie jest moja stylistyka czy estetyka. Natomiast trafnie ujęto w nim zadowolony, konsumpcyjny konformizm, który kolejnym pokoleniom pod kolejnymi władzami każe się cieszyć z tego, co jest, a jest przecież OK. A przede wszystkim, że nie ubywa w portfelu i na koncie, że nie ubywa wolności w mediach i w życiu codziennym. I łatwo w to wierzyć, wyznawać – jak to określa często red. Kożuszek – „poglądy normalne, europejskie” i się ciągle z tą idącą na człowieka ścianą jakoś nie zderzać. Dużo już powiedziano o ostatnich sondażach OGB dających Platformie, a później Koalicji Obywatelskiej 38 i 39 proc., a wszystkim naraz partiom liberalnej centrolewicy wręcz sejmową większość. Napisano, że to raczej nieprawda, że to prezent na kongres zjednoczeniowy, że próba zastraszenia potencjalnych koalicjantów i zdemotywowania oponentów. I wszystkie te tłumaczenia mogą być prawdziwe, nawet jeśli tak naprawdę bardziej są tylko pocieszeniami, bo przecież oni mogą mieć tyle poparcia, bo właśnie „żyje się nieźle”. Bo zobaczcie, akurat 60 proc. nie chce Tuska jako premiera, ale 40 proc. chce lub akceptuje, więc tyle tych chętnych KO może mieć. Ale taki sondaż ma jeszcze jedną wartość, o której chyba nikt tym razem nie wspomniał. Przecież sympatycy władzy spoza elit też obrywają, płacą większe rachunki, nie mogą dostać się do lekarzy, a ich dzieci wracają ze szkoły coraz głupsze. Może więc pojawić się wątpliwość, czy wybrało się dobrze. A wtedy z pomocą na wątpliwości przychodzi sondaż – 38 proc. dla KO. Czyli to tylko mój problem, mam pecha lub robię coś źle, inni na rząd nie narzekają. To ja też nie będę. I cyk, 39 proc.
#GazetaPolska | Lord #Polnord i jego „Foka”
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) November 5, 2025
Czytaj więcej 👇🏻https://t.co/aUrJCbBAO7@GiertychRoman #Giertych pic.twitter.com/HPtwUGxagh