We wtorek po kolejnym spotkaniu z częścią środowiska prawniczego Donald Tusk zapowiedział łamanie prawa w imię „demokracji walczącej”. Dobrze jest analizować politykę i mieć o niej większe niż mgliste pojęcie – wówczas przekonamy się, że te słowa nie wzięły się znikąd.
Lider KO czerpie wprost z myśli niemieckiego prawnika Karla Loewensteina, który w 1937 r. – cztery lata po dojściu do władzy Adolfa Hitlera – proponował obronę dotychczasowego ustroju przed widmem nazizmu. Uznawał on za konieczną walkę z organizacjami hitlerowskimi, wykorzystanie służb specjalnych do eliminacji wrogów jedynie słusznego porządku, a także naruszanie praworządności w imię wyższej konieczności. Na gruncie 2024 r. ten zbiór nie oznacza jednak walki z totalitarnym reżimem, a opozycją w ramach demokratycznego państwa. I jest to niezwykle groźne w skutkach.