Odpalony wówczas przez Janusza Palikota cyniczny przemysł pogardy trafił na podatny grunt: polskojęzyczne media i postkomunistyczny dziennikarski światek robiły, co mogły, żeby ośmieszyć i zdeprecjonować głowę państwa. Było to na rękę ekipie Donalda Tuska. Ludzie, którzy uwielbiają stroić się w szatki przeciwników hejtu, używali sobie, ile wlezie. Gdyby hipokryzja umiała fruwać, to towarzystwo to mogłoby robić za satelitę na orbicie Ziemi.
Przypominam sobie o tym wszystkim, obserwując krecią robotę wokół prezydenta Karola Nawrockiego. Tylko że czasy się zmieniły, a tzw. elity powinny bardzo uważać – teraz o wiele szybciej mogą doczekać solidnej kontry.