Żurek trzymał w domu krokodyla?
Użytkownik portalu X Jack Strong opublikował niedawno wpis dotyczący "niecodziennego hobby ministra Żurka".
"Pan minister postanowił jakiś czas temu trzymać w domu nie kota, nie psa — lecz… krokodyla. Tak. Prawdziwego. Zębatego. Taki, co nie aportuje, ale za to świetnie trzyma dystans społeczny"
– czytamy.
We wpisie podkreślono, że "początkowo zwierzak miał godne warunki: może nie Nil, ale wanna była - żona się wściekała bo zwierzę nie dawało się kąpać".
"Niestety, życie (jak to życie) zafundowało ministrowi kilka zakrętów. Krokodyl – niczym nieproszony świadek rodzinnych perturbacji – trafił do piwnicy. Wilgotno, ciemno. W końcu zwierzę zdechło. A minister, nie chcąc się rozstać ze swoim podopiecznym, postanowił… go wypchać"
– podsumował Jack Strong.
Reporter TV Republika Adrian Borecki zajął się tym tematem. Dziennikarz próbował skontaktować się z politykiem, aby dowiedzieć się, czy informacje podane przez internautę są prawdziwe. Niestety, minister sprawiedliwości nie znalazł dla niego czasu.
Niedługo później pojawiły się krytyczne publikacje na temat materiału Republiki, m.in. w Onecie, WP czy "Fakcie". W pierwszym ze wspomnianych portali opublikowano artykuł, w którym wskazano, iż materiał Republiki na temat Waldemara Żurka jest "kuriozalny".
Sakiewicz: Kwestia krokodyla rozpaliła świat medialny
Do sprawy odniósł się dziś w programie "Po 11" Tomasz Sakiewicz, prezes TV Republika.
"Adrian Borecki przy pomocy sztucznej inteligencji pokazał, jak to mogło wyglądać w wannie 20 lat temu. Kwestia krokodyla rozpaliła świat medialny. Telefony mi się urywają. Wszyscy piszą o krokodylu, proszę Państwa. Będziemy ciągnąć ten wątek. Nie odpuścimy tego tematu"
– powiedział.