- Postępowanie trwa w kierunku dwóch przestępstw – potwierdza nam po przesłuchaniu Sakiewicz.
W zawiadomieniu wskazano na dwa artykuły:
- Art. 233 kk: Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8 (par. 1).
- Art. 265 par. 1 Kto ujawnia lub wbrew przepisom ustawy wykorzystuje informacje niejawne o klauzuli „tajne” lub „ściśle tajne”, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Sakiewicz zaznacza na początku, że może mówić jedynie o tym, co skłoniło go do tego, aby doniesienie złożyć. Prokuratura zbada, czy doszło do pozyskania przez służby mołdawskie operacyjnych danych ABW, a później przekazania im państwu Kozłowskiej i Kramkowi (co zeznali w sądzie - red.).
- Ponadto, w danych operacyjnych miała znajdować się wzmianka, że wszystko, co ABW podaje oficjalnie, jest nieprawdą. To wydaje mi się absurdalne – słyszymy.
Mówi o drugim wariancie:
„zakładam, że mamy do czynienia z kłamstwem. To znaczy, że ABW niczego nie przekazywało, bo nie miało w ogóle takiej potrzeby. A to oznaczałoby z kolei, że służby mołdawskie nie miały w ogóle czegokolwiek do przekazania. Same twierdzą zresztą, że nie miały żadnego kontaktu z państwem Kozłowską i Kramkiem”.
Sakiewicz pytany, skąd zatem decyzja o wypowiedzeniu takich słów przez Kozłowską podczas rozprawy, zastanawia się:
„gdyby sąd dał wiarę ich zeznaniom, to bardzo poprawiłoby ich sytuację na poziomie procesu. Okazałoby się, że moja główna linia obrony polegająca na tym, że ja komentowałem to, co mówiły polskie służby, byłaby podważona poprzez niewiarygodność tych służb”.
Dodaje, że „na innym poziomie próba wykazania, że służby mołdawskie grają w jakimś innym obozie, niż obecne służby polskie, jest wyjątkowo korzystne dla Rosji i równie wyjątkowo niebezpieczne dla Mołdawii”. - Kraj, który stara się o osłonę NATO, Zachodu, polską pomoc, jednocześnie ma przekazywać tajne informacje osobom podejrzewanym przez polskie służby o pranie pieniędzy z nielegalnych źródeł, również rosyjskich – podkreśla naczelny „GP”.
Konkluduje, że „dotychczasowe działania są zdecydowane i profesjonalne”, choć apeluje: „poczekajmy – sprawa dopiero zaczęła swój bieg”.
30 czerwca, w ramach procesu wytoczonego Tomaszowi Sakiewiczowi, redaktorowi naczelnemu "Gazety Polskiej" przez Fundację Otwarty Dialog, odbyło się m.in. przesłuchanie Ludmiły Kozłowskiej. Przedmiotem procesu jest sprawa finansowania Fundacji Otwarty Dialog.
W toku przesłuchania, Kozłowska - odpowiadając na pytania Sakiewicza - stwierdziła, że została uznana za osobę niebezpieczną dla państwa polskiego "na podstawie tajnego raportu, (...) który został wcześniej zbudowany, z tego co wiemy od mołdawskich służb, obecnie demokratycznych, na podstawie fake newsów z Kazachstanu i Mołdawii".
Dopytywana o tę sprawę, powiedziała, że "mołdawskie służby pokazywały te informacje", po czym potwierdziła swoją wypowiedź raz jeszcze.
W przesłanym portalowi niezalezna.pl stanowisku, Służba Bezpieczeństwa i Wywiadu Republiki Mołdawii zaprzeczyła twierdzeniom Kozłowskiej.
Ponadto, Służba Bezpieczeństwa i Wywiadu zaznaczyła, odpowiadając na pytania dziennikarzy portalu niezalezna.pl, że nie miała żadnego kontaktu z Ludmiłą Kozłowską ani jej mężem, Bartoszem Kramkiem.