Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Media

Cenzura mowy nienawiści upadła. Rząd szykuje inny mechanizm kontroli

Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodną z konstytucją ustawę rozszerzającą katalog tzw. mowy nienawiści. TK uznał jej zapisy za uderzające w wolność słowa i mrożące debatę publiczną. Rząd zamierza więc wprowadzić inny mechanizm kontroli treści w internecie. Zgodnie z nowym projektem ustawy o usługach cyfrowych wnioski o blokowanie treści w sieci składałyby „zaufane podmioty sygnalizujące”. – Perfidia tego rozwiązania polega na tym, że władza zachowuje czyste rączki. Ci rzekomo niezależni eksperci będą licencjonowanymi cenzorami władzy – mówi Marcin Warchoł, poseł PiS.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego to efekt decyzji prezydenta Andrzeja Dudy, który postanowił nie podpisywać ustawy, ale wysłać ją do Trybunału. Karol Nawrocki po objęciu urzędu nie zdecydował o wycofaniu jej z TK. – Dzięki temu uniknęliśmy jawnej cenzury z powodów ideologicznych – uważa prezes Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski. – Dzisiaj możemy poczuć ulgę, bowiem orzeczenie TK powinno na lata postawić tamę cenzorskim zapędom prawodawców. Niestety tylko „powinno”, ponieważ rząd Donalda Tuska odmawia uznawania wyroków TK. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny wydał już wytyczne ścigania „mowy nienawiści” bez ustawowej podstawy – ostrzega Kwaśniewski.

Nowy aparat cenzorski

Jak wskazują nasi rozmówcy, wyrok TK i krach ścieżki cenzury „mowy nienawiści” nie oznaczają, że rząd zrezygnuje z narzucenia innych form cenzury mediów. Chodzi o ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną, której projekt przyjął właśnie rząd (opisywała ją kilka dni temu w „GPC”).

– Po zwycięstwie Karola Nawrockiego i zawetowaniu kagańcowej ustawy o mowie nienawiści rząd Tuska nie ustaje w próbach nałożenia kagańca na wolność słowa. Tusk dobrze wie, że jego władza opiera się właściwie już tylko na kłamstwach i manipulacjach, jak ostatnie jego ogłoszenie o rzekomym końcu drożyzny. Dobrze wie, że utrzymanie władzy i wygrana w przyszłych wyborach zależą od gwarancji, że jego kłamstwa nie zostaną zdemaskowane. Nie udało się z kagańcem mowy nienawiści, więc teraz próbuje zablokować prawdę za pomocą zaufanych kapo. Tusk sięga po sprawdzony w Unii Europejskiej mechanizm obchodzenia prawa. Okazało się, że Komisja Europejska po cichu opłacała pozarządowe organizacje, by wspierały unijną agendę klimatyczną i atakowały każdego, kto ją krytykuje

– mówi poseł PiS, były wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.

Ten mechanizm to danie szefowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej możliwości blokowania treści w internecie. Będzie on to robił na wniosek „zaufanych podmiotów sygnalizujących”. Tymi mogą być np. stowarzyszenia czy fundacje.

Zaufane podmioty

Rozwiązanie zawarte w rządowym projekcie ustawy jest praktycznie kopią prawa unijnego dotyczącego „zaufanych podmiotów sygnalizujących”. Przyznania statusu zaufanego podmiotu sygnalizującego „dokonuje koordynator do spraw usług cyfrowych” – szef UKE, a więc urzędnik – i czyni to na podstawie wniosku, w którym podmiot musi podać „konkretne dziedziny, w których ubiega się o przyznanie statusu zaufanego podmiotu sygnalizującego i w zakresie których dysponuje wiedzą ekspercką oraz kompetencjami oraz informacje potwierdzające spełnianie warunków, o których mowa w art. 22 ust. 2 rozporządzenia 2022/2065”. To rozporządzenie mówi m.in. w owym artykule:

„Status zaufanego podmiotu sygnalizującego na podstawie niniejszego rozporządzenia jest przyznawany, na wniosek dowolnego podmiotu, przez koordynatora ds. usług cyfrowych państwa członkowskiego, w którym wnioskodawca ma siedzibę, wnioskodawcy, który wykaże, że spełnia wszystkie następujące warunki: dysponuje szczególną wiedzą ekspercką i kompetencjami do celów wykrywania, identyfikowania i zgłaszania nielegalnych treści; jest niezależny od dostawców platform internetowych; podejmuje działania mające na celu dokonywanie zgłoszeń w sposób dokładny i obiektywny oraz z zachowaniem należytej staranności”.

Oznacza to niejasne kryteria i uprzywilejowaną pozycję takiego podmiotu, a może nim zostać „dowolny podmiot”, a więc np. stowarzyszenie czy fundacja.

Czyste rączki władzy

– Uprzywilejowana pozycja tych podmiotów to złe rozwiązanie – mówi „Codziennej” Janusz Cieszyński, poseł PiS, były minister cyfryzacji. Na podstawie kryteriów, jakie zawiera rządowy projekt ustawy, a także przytoczone rozporządzenie unijne 2022/2065, „zaufanymi podmiotami sygnalizującymi” mogą zostać takie stowarzyszenia, jak Akcja Demokracja czy Fundacja Basta. Ta ostatnia np. seryjnie zaskarżała działania byłego szefa KRRiT, zawiadamiając o „wieloletniej bierności Świrskiego wobec wniosków Fundacji Basta o wszczęcie postępowań wobec nadawców rozpowszechniających homofobiczne i transfobiczne treści. W latach 2022–2025 Fundacja skierowała do KRRiT 71 wniosków – żaden nie został rozpatrzony, a sądy administracyjne wielokrotnie stwierdzały rażącą bezczynność organu, nakładając łącznie 135 tys. zł grzywien i przyznając Fundacji Basta 52,5 tys. zł rekompensat” (cytat ze strony fundacji). Jeśli taka fundacja zdobyłaby status „zaufanego podmiotu sygnalizującego”, to na mocy projektowanego prawa składa wnioski o blokadę treści w internecie do szefa UKE. Ten blokuje, dopiero potem można wnosić od sądu o odblokowanie treści. – Sądy w takich sprawach potrafią działać latami, a informacja jest ważna właśnie w momencie publikacji, a nie po miesiącach czy latach – podkreśla prezes SDP Jolanta Hajdasz.

– Perfidia tego rozwiązania polega na tym, że władza zachowuje czyste rączki. To nie my cenzurujemy, to niezależni pozarządowi eksperci wykrywają oszustwa i manipulacje. A to, że ci rzekomo niezależni eksperci będą licencjonowanymi cenzorami władzy, to już wiedza, która nie dotrze do zwykłego obywatela. Jeśli zgodzimy się na takie rozwiązanie, to dystopia opisana w książce Orwella „1984” wkrótce stanie się rzeczywistością: „Nie było sposobu, by wiedzieć, czy w danej chwili jesteś obserwowany. (…) Musiałeś żyć – i żyłeś, z przyzwyczajenia, które stało się instynktem – w przeświadczeniu, że każdy twój dźwięk jest podsłuchiwany, a każdy ruch, o ile nie panowała ciemność, bacznie obserwowany”

– ocenia cenzorską rolę „zaufanych podmiotów” Marcin Warchoł.

Czytaj więcej w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"!

Źródło: Gazeta Polska Codziennie