„Gazeta Polska” dotarła do dokumentu dowodzącego, że eksperci, którzy w 2010 r. pojechali do Rosji, w ogóle nie badali wraku Tu-154!
„Nasze ustalenia zostaną zderzone z raportem rosyjskim i jeżeli te dwa ustalenia będą różne, to… będzie do tego cała teoria spiskowa. (…) Ukręcimy bicz na własne plecy”
– mówił 28 kwietnia 2010 r. minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller na posiedzeniu Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, cywilno-wojskowej komisji powołanej w 2010 r. do wyjaśniania smoleńskiej tragedii.
CZYTAJ WIĘCEJ: UJAWNIAMY: Nieznane nagrania z posiedzenia Komisji Millera
Tymczasem najnowszy numer „Gazety Polskiej” przynosi sensacyjne informacje na temat nieznanego smoleńskiego dokumentu, który pogrąża Donalda Tuska.
Choć wydawało się, że w sprawie katastrofy smoleńskiej i skandalicznych zaniedbań rządu PO nic już nie może zdziwić – tymczasem okazuje się, że w szafach i biurkach pozostałych po poprzednich władzach wciąż kryją się dokumenty, które rzucają nowe światło na tragedię z 10 kwietnia 2010 r. Do jednego z nich dotarła „Gazeta Polska”.
„Dokument pochodzi z sierpnia 2010 r. i podpisany został przez Stanisława Żurkowskiego – ówczesnego przewodniczącego Podkomisji Technicznej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP). Pismo, zatytułowane „notatka służbowa”, powstało po spotkaniu członków Podkomisji Technicznej KBWLLP z grupą ekspertów towarzyszących płk. Edmundowi Klichowi, akredytowanemu przedstawicielowi Polski przy rosyjskiej komisji MAK. Eksperci ci przebywali wcześniej w Rosji, gdzie mieli zbadać wrak i zebrać wszystkie możliwe informacje mogące być przydatne w polskim badaniu katastrofy. [...] Obraz, jaki wyłania się z odpowiedzi udzielanych przez rządowych specjalistów oddelegowanych do Moskwy, jest przerażający. Wychodzi na to, że ich wyjazd do Rosji był czystą fikcją, a przedstawiciele strony polskiej nie wykonali nawet czynności, które były łatwe do przeprowadzenia bez zgody Rosjan”
- informuje „Gazeta Polska”.
Na antenie TVP Info Dorota Kania zwraca uwagę na fakt, że autor dokumentu już od początku badania przyczyn katastrofy smoleńskiej alarmował o problemach z uzyskaniem od strony rosyjskiej stosownych dokumentów i informacji.
- Interesujące jest to, że człowiek który sporządził ten dokument, zmarł nagle prawie rok temu. Była to osoba, która wnioskowała o odwołanie Edmunda Klicha z komisji. Autor ujawnionego przez „Gazetę Polską” dokumentu alarmował od początku, że Rosjanie nie przekazują stronie polskiej kluczowych dokumentów i nie udzielają informacji. Z kolei posiedzenie komisji Millera, o której informował dziś portal niezalezna.pl jest kluczowe, bo właśnie wtedy Jerzy Miller przekonywał dlaczego ma być prowadzone śledztwo cywilne, a nie wojskowe. Tłumaczył wówczas, że przekaz ma być spójny z przekazem strony rosyjskiej”.