KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

TAŚMA GIERTYCHA. "Ja to robię dla pieniędzy" i "bierzemy sobie następnego"

Ale bagno!!! Mecenas Roman Giertych, prawnik zaprzyjaźniony z ludźmi Platformy Obywatelskiej, zamierzał szantażować znanych biznesmenów książkami z kompromitującymi ich faktami.

Krzysztof Sitkowski
Krzysztof Sitkowski
Ale bagno!!! Mecenas Roman Giertych, prawnik zaprzyjaźniony z ludźmi Platformy Obywatelskiej, zamierzał szantażować znanych biznesmenów książkami z kompromitującymi ich faktami. Miał nawet gotowy plan.

Treść skandalicznego nagrania ujawnia dzisiaj tygodnik "Wprost". Do spotkania doszło 18 sierpnia 2011 wieczorem w kancelarii Romana Giertycha. W spotkaniu wzięli udział również dziennikarze Jan Piński oraz Piotr Nisztor. Ten drugi nagrał rozmowę, a dzisiaj opublikował ją "Wprost".

Mężczyźni rozmawiają o książce poświęconej miliarderowi Janowi Kulczykowi, którą pisze Nisztor. Giertych chce ją odkupić. Ma bowiem zdumiewające plany - twierdzi tygodnik.

W dzisiejszej publikacji, której fragmenty zamieszczono na stronie internetowej wprost.pl, największe wrażenie robi dwa akapity:

Mecenas opisuje, że najbogatszy Polak jest tchórzem, który zrobi wiele, by książka się nie ukazała. – Ja wiem, że Kulczyk za tym chodzi (by biografia się nie pojawiła się na rynku – red.) – przedstawia sprawę. Giertych nie kryje intencji: „Oczywiście ja to robię dla pieniędzy. (…) I chętnie bym dodał do pakietu groźbę książki, tak?”.

„Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy (400 tysięcy złotych – red.) i dziesięć pro (chodzi o procenty, od tego co uda się wyciągnąć od Kulczyka – red.).” Giertych roztacza perspektywy: „Bo możemy taki " way of life" zrobić. Ty będziesz pisał. A ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny”. Mecenas zapewnia, że wszystko będzie bezpiecznie. Giertych: „Bierzemy sobie następnego (miliardera – red.). Bezpieczeństwo całej operacji. Bierzemy to jak przez śluzę”. W tym kontekście pada nazwisko Zygmunta Solorza. Giertych pyta, czy „nie możemy napisać książki o Sołowowie (Michale – red.)?”. Po chwili mecenas proponuje: „O Czarneckim (Leszku – red.) można napisać trzecią książkę (…) No to słuchaj. Ja mam kogoś, kto do nich pójdzie. Rzucisz im pytania? Czy już rzuciłeś? (…) Zadasz mu (Sołowowowi – red.) pytanie, czy 1982 roku przewoził pan biżuterię w odbycie? Delikatnie. Dziewięć takich pytań”.

Jeżeli te słowa padły z ust prawnika i nie zostały zmanipulowane (a nagranie przecież istnieje), można powiedzieć tylko jedno: "ale bagno".

Wczoraj portal niezalezna.pl informował, że skandalem zainteresował się rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, do której należy Roman Giertych. Dzisiaj będziemy próbowali dowiedzieć się jakie decyzje - po przeczytaniu chociażby tego fragmentu rozmowy - podejmie "prokurator" adwokatów.

 



Źródło: wprost.pl,niezalezna.pl

 

gb