Fani gromadzą się w Calabasas w hrabstwie Los Angeles w Kalifornii, gdzie w górach rozbił się helikopter, na którego pokładzie był Kobe Bryant. Na miejscu tragedii jest również nasza korespondentka w USA Małgorzata Schulz.
Pośród tłumu zgromadzonego w pobliżu miejsca wypadku śmigłowca, którym leciał m.in. Kobe Bryant, widać rodziny ubrane w koszulki klubowe Los Angeles Lakers. Zebrani zapalają znicze i składają kwiaty. Setki fanów przez cały dzień odwiedzały miejsce katastrofy, w której zginął słynny koszykarz.
Ludzie nie potrafili ukryć łez, skandowano imię koszykarza Lakersów.
(fot. Małgorzata Schulz/niezalezna.pl)
Trwa dochodzenie w celu wyjaśnienia przyczyny wypadku; gdy doszło do katastrofy w górach panowała gęsta mgła. Departament Policji w Los Angeles, nie wydał jeszcze żadnego oficjalnego oświadczenia w tej sprawie. Podczas konferencji prasowej, która odbyła się o 20.00 czasu lokalnego w niedzielę szefowie Departamentu Policji w Los Angeles potwierdzili, że w katastrofie zginęło 9 osób, a nie jak wcześniej podawano - 5.
- Do potwierdzenia tożsamości pozostałych ofiar konieczne będzie badanie próbek DNA, które są pobierane z miejsca katastrofy
- powiedział Jonathan Lucas lekarz z Departamenty Medycyny Sądowej hrabstwa Los Angeles.
Alex Villanueva, szef Departamentu Policji w Calabasas stwierdził, że czynności służb ratowniczych są utrudnione z racji tego, że część wzgórza, na której doszło do katastrofy jest trudno dostępna. Wzywał także do niepodróżowania w miejsce katastrofy
- Będziemy zamykać ulice otaczające wzgórze, na którym doszło do tragedii. Będą otwarte tylko dla mieszkańców - powiedział Villanueva. FBI pomaga lokalnym władzom w dochodzeniu.
(fot. Małgorzata Schulz/niezalezna.pl)
Kobe Bryant latał helikopterem Sikorsky F-S45 przez wiele lat, także na mecze i treningi do Staples Center, gdzie w niedzielę miała miejsce gala wręczenia nagród Grammy.
Helikopter zapalił się i spadł w górach położonych w centralnej części miejscowości Calabasas, która jest jedną z najdroższych i najbardziej luksusowych dzielnic Los Angeles.
Kobe Bryant zginął wraz ze swoją 13-letnią córką. Nie podano informacji co do tożsamości pozostałych pasażerów helikoptera.
Bryant miał 41 lat i pochodził z Filadelfii. W czasie katastrofy drużyna Lakers, z którą wiele lat był związany Kobe Bryant - była akurat w drodze powrotnej z meczu z Philadelphia 76ers. Po wylądowaniu w Los Angeles na lotnisku LAX zawodnicy nie potrafili ukryć smutku. Obejmowali się, płacząc i pocieszali się nawzajem.
Słynny koszykarz osierocił 17-letnią córkę Natalię, 3-letnią Biankę oraz 7-miesięczną Capri.