Jako "prowokację państwa trzeciego" określiła zatrzymanie na terytorium Białorusi grupy Rosjan rzeczniczka MSZ w Moskwie Maria Zacharowa. Zapewniła, że Rosja nie pozwoli obcym siłom ingerować w bratnie więzi łączące ją z Białorusią.
Zacharowa na spotkaniu z młodzieżą w sobotę oświadczyła, że "na podstawie faktów" okazuje się teraz, że sprawa zatrzymania Rosjan "była prowokacją państwa trzeciego". Nie wyjaśniła, o jaki kraj chodzi.
Zapewniła jednak, że przyjazne stosunki łączące Rosję i Białoruś mają wielu nieprzyjaciół, którzy "tylko myślą o tym, jak prowokacyjnymi metodami zepsuć te relacje".
Wcześniej o udziale "kraju trzeciego" w incydencie, w celu zaszkodzenia relacjom rosyjsko-białoruskim, mówił ambasador Rosji w Mińsku Dmitrij Miezencew.
Wysokonakładowa gazeta "Komsomolskaja Prawda" zamieściła w piątek materiał, w którym zapewniła, że Rosjanie padli ofiarą prowokacji służb specjalnych Ukrainy.
29 lipca Mińsk ogłosił, że na terytorium Białorusi zatrzymano 33 Rosjan – najemników z rosyjskiej tzw. prywatnej firmy wojskowej, nazywanej "grupą Wagnera", od domniemanego pseudonimu dowódcy. Według strony białoruskiej mieli oni przeniknąć na terytorium Białorusi w celu zdestabilizowania sytuacji przed wyborami prezydenckimi. Rosja zaś twierdzi, że mężczyźni podróżowali po Białorusi tranzytem, udając się do Stambułu, skąd mieli lecieć do Ameryki Południowej. MSZ w Moskwie zażądało uwolnienia zatrzymanych obywateli Rosji.