Scenariusz uruchomienia artykułu 7 ust. 1 unijnego traktatu wobec Polski omawiany był na spotkaniu przygotowawczym współpracowników komisarzy. Jak się okazuje, potwierdzono, że w najbliższą środę, na posiedzeniu KE postawiona zostanie sprawa Polski. Decyzja o ewentualnym uruchomieniu wobec polski art. 7.1 unijnego traktatu zostanie podjęta przez kolegium komisarzy.
Na tym jednak unijni technokraci najwyraźniej nie zamierzają poprzestawać. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Komisja może bowiem również wykonać kolejny krok w prowadzonej od wakacji procedurze o naruszenie prawa unijnego. Chodzi o to, że zdaniem Brukseli ustawa o ustroju sądów powszechnych podważa niezależność polskich sędziów.
Polskie władze w pismach do Komisji wielokrotnie dobitnie wskazywały, że zmiany wprowadzone nowelizacją nie oddziałują na niezawisłość sędziów i ich orzecznictwo. KE upiera się jednak przy stanowisku, że ustawa ta jest niezgodna z unijnym prawem z uwagi na wprowadzenie odmiennego wieku emerytalnego dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski. Zdaniem KE stanowi to dyskryminację ze względu na płeć. To z kolei jest sprzeczne z art. 157 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej i dyrektywą w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia.
Wystosowana ponad trzy miesiące temu uzasadniona opinia ze strony KE do polskich władz była drugim etapem formalnego postępowania o naruszenie przez państwo członkowskie prawa UE. Warszawa miała miesiąc na zastosowanie się do przesłanych zaleceń. Zgodnie z prawem UE w następstwie braku odpowiednich działań, Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
- Jest napięcie na procedurę ws. sądów powszechnych. Kolegium zdecyduje, czy kierować sprawę do Trybunału – informuje brukselskie źródło, na które powołuje się Polska Agencja Prasowa.
Uruchomienie art. 7 ust. 1 unijnego traktatu oznacza przekazanie sprawy Polski z poziomu Komisji Europejskiej na poziom państw członkowskich w Radzie UE. Te będą mogły stwierdzić, że istnieje wyraźne ryzyko poważnego naruszenia przez Polskę wartości Wspólnoty. Aby to zrobić wymagana jest większość czterech piątych krajów członkowskich. Dojście do sankcji opisanych w art. 7 wymaga jednomyślności na poziomie Rady Europejskiej, czyli szefów państw i rządów, a tej w sprawie Polski nie ma.