"Unia Europejska tradycyjnie nie istniała w tej sprawie, tak jak w zupełnie innych sytuacjach" - tak o sytuacji, jaka wynikła przy okazji transportu ukraińskich produktów rolnych przez Polskę, mówił w TVP Info redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz. Nie szczędził on gorzkich słów unijnym decydentom.
W ubiegłą sobotę został wprowadzony zakaz wwozu do Polski ukraińskich produktów rolno-spożywczych. "Byliśmy zmuszeni to zrobić, bo Unia Europejska miała oczy zamknięte na problem jaki mieliśmy Polsce z przywozem dużej ilości zboża i innych produktów" - wyjaśnił minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus. Później poinformowano, że tranzyt produktów rolnych z Ukrainy zostanie wznowiony 21 kwietnia o północy, czyli w nocy z czwartku na piątek.
Podczas dzisiejszego briefingu poruszano kwestie porozumienia z Ukrainą dotyczącego transportu przez Polskę zboża i innych produktów spożywczych. Minister Telus odniósł się m.in. do środowych rozmów prowadzonych z unijnymi komisarzami ds. rolnictwa i ds. handlu przez ministrów z pięciu krajów UE - czyli Polski, Słowacji, Węgier, Rumunii i Bułgarii. Stwierdził, że są jeszcze rozbieżności względem unijnego stanowiska.
Tomasz Sakiewicz w TVP Info skomentował, że "musieliśmy zareagować, bo doprowadziłoby to do masowych protestów sporej części wsi i problemu".
Te zboża nie były sprowadzane na życzenie czy za zgodą naszego państwa, one były w znacznej mierze nielegalnie sprowadzone
"Polska podjęła drastyczne kroki, by wymusić działania po stronie UE i Ukrainy i to się udało. Chodzi o to, żeby to zboże przejechało przez Polskę i pojechało dalej. Naszym celem nie jest to, żeby utrudnić życie Ukrainie, tylko żeby nie narobić kłopotów polskim rolnikom" - zaznaczył Sakiewicz.
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" nie szczędził gorzkich słów Unii Europejskiej.
Unia Europejska tradycyjnie nie istniała w tej sprawie, tak jak w zupełnie innych sytuacjach. Jest zupełnie reaktywna, działa tylko pod naciskiem, chce być superpaństwem, a nie jest w stanie na najprostsze zjawiska zareagować. Zachowuje się wręcz, jakby nie chciała reagować, a robi to tylko wtedy, kiedy musi.
Przed Polską dalszy ciąg rozmów w sprawie transportów produktów z Ukrainy. Jakie będzie ich znaczenie?
Musimy ustalić listę towarów, które mogą doprowadzić do destabilizacji naszego rynku (...) Trzeba uspokoić nastroje i rynek wyrównać, zabezpieczyć się przed zjawiskami, które go destabilizują, że nagle jakieś wielkie partie żywności wjeżdżają bez żadnej kontroli, by być sprzedawanym gdzieś poza Polską, a zostają w Polsce. To jest oszustwo, z tym nie mają nic wspólnego rolnicy na Ukrainie, którzy padają ofiarą różnego rodzaju pośredników i oszustów. To zboże, produkty rolne trzeba rzeczywiście dowieźć do krajów, w których ich brakuje.