W Niemczech ruszył głośny proces 84-latka, który zasiadł na ławie oskarżonych za posiadanie zakazanej broni wojennej. Znaleziska w piwnicy seniora przyprawiły funkcjonariuszy policji o zawrót głowy. Wrażenie zrobił na przykład… słynny przeciwpancerny czołg Wehrmachtu – Panther. Prokuratura podnosi, że mężczyzna naruszył ustawę o kontroli broni wojennej (Kriegswaffengesetz)
Panzerkampfwagen Panther to prawdopodobnie najpopularniejszy czołg z czasów II wojny światowej, wykorzystywany przez Niemców.
W środę w Sądzie Okręgowym w Kilonii - stolicy kraju związkowego Schleswig-Holstein w północnych Niemczech - ruszył proces Niemca, który w piwnicy ukrywał wojenne relikty. Wśród nich znalazł się przeciwpancerny czołg Panthera, torpeda, moździerz i działo przeciwlotnicze dużego kalibru. Nie zabrakło też innych karabinów maszynowych, pistoletów automatycznych, półautomatycznych oraz ponad tysiąc sztuk amunicji.
Jak uznali śledczy, 84-latek posiadający broń złamał prawo. Oskarżyli seniora o o naruszenie ustawy o kontroli broni: prawo niemieckie rozróżnia broń o charakterze wojskowym i do użytku cywilnego.
Sąd oceni, czy znaleziona broń i czołg są zakazane. Obrońcy oskarżonego argumentują, że oskarżony zajmował się jedynie ich renowacją, a cały arsenał był nieuzbrojony, czyli - jak tłumaczą - bezużyteczny.
„Wyprodukowanie pięciu pocisków do celów próbnych kosztowałoby 216 tysięcy euro”
- przywołują opinię ekspertów.
Pierwsze próby ugody miały miejsce już w 2018 roku. Wówczas padła propozycja, by sprzedać czołg do muzeum w USA za kwotę miliona euro.