Zamiast rzetelnego zbadania sprawy, powołana w Parlamencie Europejskim Komisja ds. Pegasusa woli skupić się na ataku na Polskę. Stwierdził to podczas dzisiejszego wystąpienia eurodeputowany PiS Dominik Tarczyński. Przypomniał zebranym, że eurokraci powinni sięgnąć po fakty, jakie znane są wszystkim, i zająć się kontaktami na linii Maroko-Niemcy. To tutaj bowiem prowadzą tropy w sprawie podsłuchiwania prezydenta Francji.
W Parlamencie Europejskim odbyło się dziś posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. Zebrani jednak, zamiast pochylić się nad sprawą w kontekście wszystkich państw członkowskich, skupili się na naszym kraju. "Myślałem, że będzie to debata na temat użycia narzędzi deszyfrujących przez państwa członkowskie w Unii Europejskiej, ale okazuje się, że kolejny raz jest to debata o Polsce" - przekazał europoseł PiS Dominik Tarczyński.
Podczas swojego wystąpienia zaznaczył, że już w pierwszym wystąpieniu przewodniczący komisji Jeroen Lenaers z Europejskiej Partii Ludowej "zaatakował Polskę, moją ojczyznę i demokratycznie wybrany rząd w Polsce". Tarczyński postanowił więc ripostować i wskazał na hipokryzję, jaka panuje wśród eurokratów.
"Powiedział pan, panie komisarzu, że sprzedaż takich urządzeń deszyfrujących przez państwa członkowskie Unii Europejskiej do państw trzecich to jest skandal, że taka praktyka nie może mieć miejsca. I co się dzieje? Polecam państwu oprogramowanie o nazwie Fin Fisher. Gdzie było produkowane i przez kogo? Przez Niemcy, pod Monachium. I uwaga, mój wniosek o misję do Niemiec zostaje przez Komisję odrzucony, natomiast misja wyjeżdża dokąd? Do Polski"
Stąd ataki. nie plujcie na Polskę, ale bądźcie jak Polska, uczcie się od Polski
To już druga debata o Polsce dzisiaj!
— Dominik Tarczyński MEP (@D_Tarczynski) June 14, 2023
Strasburg, 14.06.2023 pic.twitter.com/T1wJ2If7Ae
Komisja ds. Pegasusa w Parlamencie Europejskim została powołana w ubiegłym roku po zarzutach polityków opozycji, że byli podsłuchiwani za pomocą izraelskiego oprogramowania. Pierwszy był Krzysztof Brejza, jednak zaraz po nim zaczęli pojawiać się kolejni rzekomo inwigilowani. Temat szybko stał się "kolejną pilną sprawą" jaką eurokraci zajmowali się, aby zarzucić Polskę oskarżeniami o brak praworządności i łamanie demokracji.
Najaktywniejsza w tym temacie, bez dwóch zdań, była oskarżona o korupcję, była wiceszefowa Parlamentu Europejskiego Eva Kaili Jednak, jak informował na początku br. Piotr Nisztor w "Gazecie Polskiej Codziennie", oprócz niej do ataku na RP przystąpiło jeszcze co najmniej trzech innych zamieszanych w skandal korupcyjno-szpiegowski eurokratów.