Po porozumieniu na unijnym szczycie w sprawie budżetu rozpoczną się prace nad jego ostateczną wersją. Swoją rolę odegra w nich Parlament Europejski, który wyraża zgodę na kształt unijnych ram finansowych. Fundusz odbudowy nie będzie jednak formalnie wymagał akceptacji eurodeputowanych.
Przywódcy na szczycie unijnym wynegocjowali fundusz odbudowy o wartości 750 mld euro, który ma być odpowiedzią na kryzys spowodowany pandemią koronawirusa. W tej kwestii europarlament będzie miał niewiele do powiedzenia.
Mówi o tym art. 122 unijnego traktatu, zgodnie z którym to sama Rada (państwa członkowskie) na wniosek Komisji Europejskiej może - w przypadku gdy kraj Unii Europejskiej ma trudności z powodu klęsk żywiołowych lub nadzwyczajnych okoliczności - przyznać mu pomoc finansową Unii. W takiej sytuacji przewodniczący Rady tylko informuje Parlament Europejski o podjętej decyzji.
- Negocjatorzy Parlamentu Europejskiego będą uczestniczyli w konsultacjach, ale tylko dotyczących kwestii techniczno-proceduralnych funduszu odbudowy, a nie samego jego kształtu. To bardziej ukłon w stronę europarlamentu. Liczby i zasady jednak są nietykalne
- powiedział jeden z unijnych dyplomatów.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda w kwestii wartego ponad bilion euro budżetu unijnego na lata 2021-2027. Tu, zgodnie z traktatami, europarlament jest instytucją współdecydującą w zakresie aktów sektorowych, co oznacza, że będzie musiał wynegocjować kształt budżetu z Radą. Punktem wyjścia do negocjacji będzie kształt budżetu ustalony na unijnym szczycie.
Parlament Europejski, by rozpocząć rozmowy, musi mieć własny mandat do rozmów. Punktem wyjścia dla niego będzie specjalna rezolucja, której głosowanie zaplanowano na czwartek, jak i wcześniejsze rezolucje przyjęte na temat budżetu.
W projekcie najnowszej rezolucji autorstwa pięciu frakcji - Europejskiej Partii Ludowej (EPL), Socjalistów i Demokratów (S&D), Odnowić Europę, Zielonych oraz Zjednoczonej Lewicy Europejskiej (GUE) - zawarto m.in. zapisy, w których europosłowie sprzeciwiają się niektórym cięciom zaproponowanym przez unijnych liderów, między innymi na program Erasmus+, na opiekę zdrowotną i badania naukowe. Domagają się też doprecyzowania zapisów szczytu dotyczących mechanizmu ochrony budżetu UE w przypadku systemowego zagrożenia unijnych wartości.
Te kwestie będą podlegały negocjacjom z państwami członkowskim w ramach Rady Unii Europejskiej w najbliższych miesiącach. W imieniu Rady będzie je prowadziła niemiecka prezydencja w Unii. Zwykle przy projektach legislacyjnych w toku negocjacji między europarlamentem i Radą dochodzi do niewielkich zmian. "Parlament Europejski jednak ostatecznie decyduje o przyjęciu budżetu, może więc stosować presję i wymusić pewnie kwestie w toku konsultacji" - powiedział jeden z unijnych urzędników.
Gdy strony - Parlament Europejski i Rada - dojdą do porozumienia, budżet będzie musiał zostać ostatecznie poparty przez europarlament w głosowaniu na posiedzeniu plenarnym, jak również uzyskać ostateczną zgodę krajów w ramach Rady Unii Europejskiej.
Na osiągnięcie kompromisu strony nie mają żadnych terminów.
- Negocjacje między Parlamentem Europejskim i niemiecką prezydencją w Radzie powinny się rozpocząć wkrótce, być może już pod koniec sierpnia. Głosowanie nad zatwierdzeniem wieloletnich ram finansowych odbędzie tylko w przypadku porozumienia politycznego między europarlamentem i Radą
- powiedział rozmówca z Parlamentu Europejskiego. Jeśli budżet miałby zacząć obowiązywać w 2021 r., głosowanie w europarlamencie powinno odbyć się jesienią tego roku. Dopiero gdy Parlament Europejski i Rada ostatecznie poprą kompromis, projekt stanie się oficjalnym budżetem Unii Europejskiej na lata 2021-2027
Ewentualna porażka w negocjacjach unijnych ram finansowych spowoduje, że może zostać przyjęte prowizorium budżetowe. Traktat unijny umożliwia przegłosowywania takich prowizoriów większością kwalifikowaną w Radzie Unii Europejskiej, czyli bez jednomyślności. To jednak nie rozwiązuje sprawy, bo uniemożliwia rozpoczęcie wieloletnich programów unijnych.