Unia Europejska jest bezradna i osłabiona wyzwaniem migracyjnym, a kryzys z tym związany wywołał konflikt między Francją, Niemcami i Włochami – ocenia dziennik „Le Figaro”, zastanawiając się, czy za presją migracyjną stoi Rosja. Tymczasem francuski rząd ustami ministra spraw wewnętrznych zapewnia, że żadnych imigrantów z Lampedusy nie zamierza przyjmować.
„Europejczykom udało się stworzyć jednolity front wobec imperialistycznych ambicji Władimira Putina. Obecny temat imigracji grozi jego rozsadzeniem”
– pisze francuski dziennik. „Podobnie jak w przypadku zagrożenia ze strony Rosji, większość krajów europejskich od dawna żyje w potrójnym zaprzeczeniu. Nie chciano widzieć zakłóceń, jakie wywołuje masowa i niekontrolowana imigracja w sferze politycznej, gospodarczej i kulturalnej” – analizuje "Le Figaro".
Zdaniem gazety UE „przymykała oczy na niepokój wywołany w klasie średniej i na wsi przez pragnienie elit miejskich dalszego narzucania modelu wielokulturowego, który ukazał jego ograniczenia i napięcia. Nie chciano zaakceptować związku między powstaniem partii nacjonalistycznych i populistycznych a wzrostem imigracji”.
"Le Figaro" przytacza badanie przeprowadzone przez German Marshall Fund, w którym 11 z 14 krajów europejskich uznaje imigrację i zmiany klimatyczne za najważniejsze wyzwania dla kontynentu. „Jedynie Polska, Rumunia i Litwa plasują Rosję na pierwszym miejscu wśród najważniejszych kwestii bezpieczeństwa. We Francji i Niemczech największym wyzwaniem jest imigracja” – podkreśla dziennik.
„Podobnie jak kwestia rosyjska, kwestia migracji od dawna dzieli UE. Konfrontuje otwarte kraje, takie jak Francja i Niemcy, z państwami, które opowiadają się za jednorodnością kulturową, takimi jak Węgry czy Polska. Jednak podziały migracyjne są trudniejsze do ograniczenia niż te związane z zagrożeniem rosyjskim. To drugie dotyczy zasad zgodnie obowiązujących w świecie zachodnim, takich jak prawo międzynarodowe, nienaruszalność granic czy zbrodnie wojenne, podczas gdy kwestia migracji penetruje korzenie, kulturę czy religię”
„W obliczu bierności UE, rozdartej między antagonistycznymi wizjami i modelami, wiele państw, często pozostawionych samym sobie w obliczu kryzysów, jak np. Włochy, znacjonalizowało swoją politykę migracyjną”
– ocenia dziennik.
Według "Le Figaro" Niemcy i Szwecja zamknęły swoje granice dla migrantów, a UE została osłabiona, ponieważ „niektóre kraje używają broni migracyjnej, aby osłabić Europę lub ją szantażować. Tak było w przypadku Rosji i Białorusi, które w listopadzie 2021 r. przyjęły i zepchnęły syryjskich migrantów do polskiej granicy, tylko po to, by ją naruszyć. Tak było w przypadku Turcji, która od 2015 roku ze względów finansowych, politycznych i geopolitycznych wyspecjalizowała się w szantażowaniu migracyjnym UE”.
„Le Figaro” zastanawia się „dlaczego tunezyjska straż przybrzeżna nie powstrzymała migrantów przed wyjazdem, pomimo podpisanego w lipcu porozumienia z UE? Czy Rosja, która jest obecnie w stanie kontrolować afrykańskie korytarze migracyjne i wywoływać fale migracji na Morzu Śródziemnym, jest bezpośrednio lub pośrednio zaangażowana w ten nowy kryzys?”
„Wystarczyło kilka dni, aby wywołać kryzys pomiędzy trzema krajami założycielskimi Unii: Włochami, Francją i Niemcami. Sytuacja nadzwyczajna wymusiła wzrost presji na państwa afrykańskie, które przepuszczają migrantów. Rzeczywistość migracyjna i zmiany geopolityczne postępują szybciej, znacznie szybciej niż europejskie prawo i reformy”
– podsumowuje francuski dziennik.
Nie przygotowujemy się do przyjęcia migrantów z Lampedusy, ale pomożemy Włochom uszczelnić granicę, aby zapobiec napływowi ludzi – powiedział szef MSW Francji Gerald Darmanin w poniedziałek w wywiadzie dla stacji Europe1–Cnews.
„Naszym pragnieniem jest przyjęcie tych, którzy muszą zostać, tj. osób prześladowanych politycznie, ale bezwzględnie musimy odesłać do domu tych, którzy nie mają nic wspólnego z Europą” – podkreślił minister.
Darmanin zapowiedział, że po południu uda się do Rzymu na polecenie prezydenta Francji Emmanuela Macrona, aby omówić współpracę europejską po napływie migrantów na Lampedusę.
„Nie jestem jednak od tego, aby wspierać panią (Giorgię) Meloni” – zastrzegł minister, mając na myśli premier Włoch. „Po prostu mówię, że kiedy głosujemy na rządy, które obiecują wszystko, jak było również w Wielkiej Brytanii w przypadku brexitu (...), to wyraźnie widzimy, że rzeczywistość wykracza poza te zobowiązania” – dodał.