Gazeta „The Observer” – niedzielne wydanie centrolewicowego, brytyjskiego dziennika „The Guardian” – bezpardonowo zaatakowała Polskę i Węgry. Nie odpuszczono również premier Wielkiej Brytanii. Takiej dawki skondensowanej niechęci do rządów Morawieckiego, Orbana i May dawno nikt nie zaprezentował. Nacjonalizm odmienia się tam przez wszystkie przypadki. Pada tez stwierdzenie, że „jeśli Węgry i Polska chcą budować nieliberalne demokracje, to muszą to robić poza strukturami UE i bez unijnych funduszy”.
W komentarzu redakcyjnym „Observera” stwierdzono, że rosnące napięcie pomiędzy Unią Europejską a Grupą Wyszehradzką jest „największym wyzwaniem (dla Wspólnoty) w 2018 r.”, tym bardziej, że sytuacja „przybrała formę pełnej konfrontacji” po decyzji Brukseli o skierowaniu wobec Warszawy i Budapesztu sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE za uchodźców.
„Observer” oznajmił, że węgierski premier „z dumą okazuje pogardę dla liberalnej, integracjonistycznej agendy proponowanej przez francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona i przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera” oraz powtarza nawoływania do obrony „chrześcijańskiej kultury” przeciwko „muzułmańskiej inwazji”.
Gazeta przyznała jednak, że Orban cieszy się w swoim kraju wysoką popularnością i jest bliski zwycięstwa w wiosennych wyborach parlamentarnych, skutecznie zwiększając znaczenie „środkowoeuropejskiego oporu wobec francusko-niemieckiej dominacji w UE”.
„Observer” dodał, że Orban zwrócił się nawet bezpośrednio przeciw niemieckiej kanclerz Angeli Merkel – której decyzję o przyjęciu syryjskich uchodźców w 2015 roku nazwał „moralnym imperializmem” – decydując się na udział w wyjazdowym posiedzeniu grupy parlamentarnej niemieckiego koalicyjnego ugrupowania CSU w Bawarii.
Gazeta jednocześnie podkreśliła, że wśród sojuszników Orbana jest „prawie, ale nie do końca neofaszystowska koalicja, która wygrała pod koniec 2017 r. (wybory) w Austrii”, a najbliższym partnerem stała się Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, „którego rząd również znajduje się w sporze prawnym z Brukselą”.
Zdaniem gazety prawdopodobnie największym wyzwaniem w 2018 r. będzie dyskusja o nowym siedmioletnim budżecie UE, który będzie obowiązywał od 2021 roku. Jak zaznaczono, pomysły powiązania wydatków z obowiązkiem utrzymywania rządów prawa mogłyby najbardziej uderzyć w Polskę i Węgry, które są największymi beneficjentami unijnych funduszy. Dodano, że oba rządy nie mogą też liczyć na wsparcie należącej do strefy euro Słowacji, która zapowiedziała, że jej lojalność wobec Wspólnoty przewyższa solidarność w ramach Grupy Wyszehradzkiej.
Biorąc pod uwagę nacjonalistyczne, antybrukselskie nastroje w wielu mniejszych państwach członkowskich, taka taktyka mogłaby jednak przynieść odwrotny skutek. Oczywistym ryzykiem jest to, że rozprawa dużych państw z rozłamowcami, przy jednoczesnym trudnym rozwiązaniu kwestii Brexitu, może doprowadzić do problemów ze spójnością UE na wschodnim i zachodnim froncie. Po raz kolejny marzenie o silnej, zjednoczonej Europie może się odsunąć
– napisano.
Jednocześnie „Observer” opublikował także komentarz swojego byłego naczelnego, a obecnie dziekana Hertford College na Uniwersytecie Oksfordzkim, Willa Huttona, który wezwał, aby „strzec się demokracji nieliberalnej” w Polsce i na Węgrzech, stanowiącej „poważne zagrożenie dla UE”.
Komentator ocenił, że „globalny wzrost znaczenia konserwatywnego nacjonalizmu, który ma na celu stworzenie >narodowych społeczności< – na których czele stoją niekwestionowalni liderzy mający chronić specjalne wartości narodowe i bronić granic przed wirusem imigrantów i >zagranicznych wpływów< – jest zagrożeniem naszych czasów”.
Jego zdaniem taki model jest „przepisem na wewnątrzkrajowe represje, kapitalizm oparty na kolesiostwie, olbrzymią korupcję, implozję rządów prawa, a także wzrost problemu rasizmu i konfliktów międzynarodowych”, co skutkuje osłabieniem i niszczeniem wartości, które „napędzały powojenny liberalny porządek, który zbudował pokój, tolerancję i dobrobyt”.
Opisując ten fenomen, Hutton wymienia Polskę i Węgry w jednej linii z Rosją, Chinami, Turcją i Indiami, a także Stanami Zjednoczonymi pod rządami prezydenta Donalda Trumpa i „ekstremalnymi zwolennikami Brexitu w (brytyjskiej) Partii Konserwatywnej”.
Odnosząc się do rządów PiS w Polsce, dziennikarz ocenił, że doprowadziły one do „osłabienia Trybunału Konstytucyjnego, manipulowania przepisami wyborczymi (ang. gerrymandering) oraz partyjnego przejęcia państwowych mediów”, tak samo jak na Węgrzech.
Również cel jest ten sam: zbudowanie nacjonalistycznej wspólnoty sprzeciwiającej się multikulturalizmowi i imigracji, utrzymującej chrześcijańskie wartości i wzmacniającej gospodarkę przez przyznawanie kontraktów ulubionym, zaufanym ludziom
– dodał.
Zdaniem autora tekstu, „po 1989 r. Unia Europejska założyła, że jeśli uda się stworzyć demokratyczne instytucje we wschodniej Europie, rozwiną się później demokratyczne wartości – stąd akcesja Polski i Węgier w 2004 roku”.
Bez masowej imigracji muzułmanów i kryzysu finansowego mogłoby się to udać, nawet jeśli zajęłoby całe pokolenia, zanim wygasłyby głęboko zakorzenione uprzedzenia – ale tak się nie stało
– napisał dziennikarz.
Jak ocenił, „jeśli Węgry i Polska chcą budować nieliberalne demokracje, to muszą to robić poza strukturami UE i bez unijnych funduszy”, a Wielka Brytania powinna również brać udział w obronie liberalnych wartości, choć – jak sądzi autor – „sama jest w objęciach antyoświeceniowej, populistycznej prawicy”.
Komentator z niezadowoleniem odnotował także, że w związku z negocjacjami ws. Brexitu premier Theresa May musi „zalecać się” do polskiego rządu i „nie może dołączyć do Francji i Niemiec w obronie najlepszych europejskich wartości, bo potrzebuje poparcia Warszawy”.
Internacjonalistyczna, proeuropejska i sprzeciwiająca się rasizmowi Partia Pracy powinna znaleźć w sobie odwagę, aby zabrać głos i naciskać na to, że w takim momencie wyjście z Unii Europejskiej jest szaleństwem. Skończył się czas chodzenia na ustępstwa
– zakończył.
W swoim wpisie na Twitterze zapowiadającym tekst w „Observerze” Hutton poszedł krok dalej, pisząc wręcz, że w Polsce i na Węgrzech istnieje „nowy neofaszyzm” i dodając, że Wielka Brytania „powinna go zwalczać wraz z resztą Unii Europejskiej”, a zamiast tego „przymyka na to oczy”.