Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przekazała informację o rozbiciu siatki agentów zbierających informacje dla Rosji. Jak się okazało, byli to mieszkańcy Mikołajowa oraz okolic. Co ciekawe, wśród nich specjalną rolę odgrywały kobiety - byłe żołnierki.
Siatka agentów miała zapewnić przeniknięcie grup zwiadowczo-dywersyjnych do Mikołajowa. Ustalono, że została stworzona przez miejscowego rezydenta, natomiast nadzorował ją rosyjski generał. W jej skład wchodziło pięciu mieszkańców Mikołajowa. Ponadto, agenci zbierali informacje dotyczące sytuacji społeczno-politycznej w regionie oraz skutków ostrzałów rakietowych Mikołajowa.
Ważną rolę w całym spisku odgrywały byłe żołnierki. Kobiety stacjonowały niegdyś w jednostkach rozmieszczonych w pobliżu Mikołajowa, a co za tym idzie - mogły wykorzystać kontakty towarzyskie do pozyskania tajnych informacji.
Zgodnie z instrukcjami oficera prowadzącego agenci zbierali również informacje na temat sytuacji społeczno-politycznej w regionie oraz konsekwencji wrogiego uderzenia rakietowego w Mikołajewie
– przekazało SBU.
W celu uzyskania potrzebnych Rosjanom informacji, w tym pozycji jednostek ukraińskich, agenci próbowali wykorzystać czynnych żołnierzy. Próbowali nakłonić ich do wyjawienia tajnych informacji stwarzając atmosferę przyjacielskiej rozmowy.
Na niedługo po wykonaniu zleconych zadań - agenci mieli uciec na Krym. To jednak nie wszystko... Co niektórym obiecano stanowiska kierownicze w przypadku rosyjskiej okupacji obwodu mikołajewskiego. W domach pięciorga zatrzymanych znaleziono telefony komórkowe, nośniki danych z dowodami na działalność wywrotową, a także pieniądze, które miały być przeznaczone na prowadzenie owej działalności.
Wszystkim zatrzymanym postawiono zarzut zdrady stanu. Trwa nadzwyczajne śledztwo mające na celu zlokalizowanie, zatrzymanie i osądzenie innych osób zaangażowanych w działania rosyjskiej grupy agentów
– poinformowało SBU.