Dotychczasowa polityka administracji Joe Bidena zakładała, że Ukrainie nie wolno atakować celów w Federacji Rosyjskiej. Na skutek ataków na infrastrukturę energetyczną ze strony okupanta, Pentagon rewiduje to stanowisko i udziela "cichego" przyzwolenia na dalekosiężne odpowiedzi Kijowa.
Strategia Stanów Zjednoczonych od wybuchu wojny na Ukrainie była niezmienna: obrońcy kraju mogą liczyć na dostawy zaawansowanej technologicznie broni - w tym wyrzutni HIMARS, mającej olbrzymi wpływ na sytuację na froncie - ale nie może ona zostać użyta na terytorium Rosji. Waszyngton obawiał się ostrej reakcji Kremla - eskalacji wojny na okupowanym terytorium włącznie z użyciem taktycznej broni jądrowej lub rozszerzenia konfliktu na kraje NATO. Mocarstwo amerykańskie nie chciało narażać innych państw na otwartą wojnę Moskwy z Paktem Północnoatlantyckim.
Jak przekazało brytyjskiej gazecie "The Times" źródło w Pentagonie, amerykańskie władze zrewidowały swój plan. Wszystko na skutek terrorystycznych ataków rakietowych i z dronów na elementy infrastruktury energetycznej kraju. Rosjanie chcą pozbawić sąsiedniego narodu prądu, wody, gazu i energii, gdy temperatura w wielu obwodach spada poniżej zera. Jeśli ataki będą się powtarzać, miliony Ukraińców znowu opuszczą swoją ojczyznę i udadzą się przede wszystkim do Polski.
- Nadal używamy tych samych kalkulacji ws. eskalacji, ale strach przed tym się zmienił. Teraz wszystko wygląda inaczej. To dlatego, że kalkulacje dotyczące wojny zmieniły się w wyniku cierpień i okrucieństwa, jakich doznali Ukraińcy z powodu Rosjan
- stwierdził przedstawiciel Departamentu Obrony USA.
Amerykanie przestają wierzyć, że Rosja rzeczywiście użyje bomby nuklearnej na Ukrainie albo - przy sporych stratach osobowych, sięgających obecnie blisko 95 tys. zabitych lub pojmanych żołnierzy - zaatakuje kraje NATO. Waszyngton przymierza się do wysłania broni dalekiego zasięgu, z której pociski wystrzelone z terytorium Ukrainy trafią w rosyjskie cele.
- Nie mówimy Kijowowi: "Nie uderzajcie w Rosjan w Rosji czy na Krymie". Nie możemy im mówić, co mają robić. To do nich należy decyzja, jak używają swojej broni. Jednak gdy używają broni dostarczonej przez nas, nalegamy jedynie, by ukraińscy wojskowi przestrzegali międzynarodowych praw prowadzenia wojny
- mówi jeden z urzędników w rozmowie z "The Times". USA sprzeciwiają się, by Ukraina odpowiadała atakami na cywilów. Z amerykańskiej broni powinna uderzać w wojskowe cele - czytamy. Ponadto, Amerykanie chcą, by Ukraińcy przestrzegali Konwencji Genewskiej i innych umów międzynarodowych. -To jedyne ograniczenia, ale obejmują one także brak ataków na rosyjskie domy i brak zabójstw. Z tego co rozumiemy, Ukraina spełnia te wymagania - przekazało źródło "The Times" w Pentagonie. Dziennik dodaje, że "ciche" przyzwolenie na niszczenie rosyjskich celów wewnątrz Federacji Rosyjskiej już ma miejsce. W ostatnich godzinach Ukraińcy zaatakowali wieś na Krymie, w której przebywali zmobilizowani na front.
Wyraźna zmiana koncepcji USA może oznaczać, że Ukraina otrzyma broń o większym zasięgu. O takie wsparcie Kijów prosi od początku inwazji. Często pisze o tym m.in. doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak.
My Christmas wishlist:
— Михайло Подоляк (@Podolyak_M) December 9, 2022
1. Leopards
2. Marders
3. Abrams
4. Patriots
5. ATACMS
Obrońcy kraju zabiegają o rakiety balistyczne ATACMS o zasięgu do 310 km oraz drony MQ-1C Gray Eagle. "Army Tactical Missile System" (ATACMS) jest wystrzeliwany z systemów HIMARS i M270 MLRS, przy pomocy współrzędnych GPS. Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa zdążyła już zagrozić, iż takie dostawy będą traktowane jako przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny.