Szefowi samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej towarzyszyli m.in sekretarz Rady Generalnej Jednej Rosji Andriej Turczak i ambasador Rosji na Białorusi Borys Gryzłow.
"Dziś nadszedł czas, by ponownie wyzwolić założone przez rosyjski naród miasta: Kijów, Czernihów, Połtawę, Odessę, Dniepropietrowsk, Charków, Zaporoże i Łuck"
– napisał na swoim kanale na Telegramie Puszylin.
Samozwańczy lider podczas swojej wizyty na Białorusi wezwał również do "rozszerzenia obszaru operacji specjalnej w celu denazyfikacji i demilitaryzacji Ukrainy".
Jednocześnie Biełsat przypomina, że wcześniej białoruski dyktator Łukaszenka uznał niepodległość "republik" w Donbasie oraz aneksję Krymu przez Rosje i "w razie potrzeby wyda odpowiedni dekret".
Ukraińcy się nie poddadzą
Według sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii 84 proc obywateli Ukrainy uważa, że "ustępstwa terytorialne w celu potrzymania wojny są nie do przyjęcia".
Miesiąc wcześniej podobne stanowisko wyraziło 82 proc. Ukraińców. Niby to tylko 2 procenty, jednak biorąc pod uwagę, że na Ukrainie codziennie niszczone są tam miasta oraz zabijani niewinni ludzie, ta niewielka zmiana nie jest bez znaczenia.
Tylko 10 proc. uważa, że władze w Kijowie powinny oddać pewne terytoria, aby powstrzymać konflikt. Na wschodzie kraju (Donbas i obwód charkowski) odsetek ten, pomimo tego, iż jest wyższy, nadal wynosi jedynie 16 proc.