Niemalże od początku rosyjskiej napaści na Ukrainę, mieszkańcy Mariupola znaleźli się w niezwykle trudnej sytuacji. W okupowanym mieście rosyjskie władze przeprowadzają spis mieszkańców, zaś cywilom zakazano opuszczać jego terytorium. Co więcej, w Mariupolu pracuje kilka propagandowych stacji telewizyjnych z Rosji, próbujących ukazać "powrót do normalności". Informację przekazał ukraiński wywiad wojskowy (HUR).
"Podczas tzw. spisu powszechnego wymagane jest przedstawienie dokumentów tożsamości. Pobierane są również odciski palców od mieszkańców Mariupola. (...) Pomimo braku możliwości jakiejkolwiek pracy zarobkowej, obserwuje się stały wzrost cen na towary i usługi"
- przekazano w raporcie HUR.
Wywiad poinformował także, że w mieście pojawiły się rosyjskie prywatne firmy pogrzebowe, które oferują bardzo wysokie ceny za zorganizowanie pochówku - 10 tys. hrywien (ponad 1500 zł - red.) za jedno ciało.
W okupowanym przez wojska rosyjskie Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy, panuje katastrofalna sytuacja humanitarna. Pomoc zapewniana przez samozwańczą miejską administrację (dostawy żywności, wody, środków higienicznych) wystarcza tylko dla niewielkiej liczby osób, utrzymuje się również zagrożenie wybuchem epidemii chorób zakaźnych, m.in. cholery.
Lojalny wobec władz w Kijowie mer Mariupola Wadym Bojczenko wyraził 3 czerwca przypuszczenie, że szacowana dotąd na około 22 tys. liczba mieszkańców miasta zabitych przez rosyjskie wojska może być znacznie zaniżona.