Okupacyjne rosyjskie władze przeprowadzają tajną mobilizację w zrujnowanym Mariupolu; mężczyznom proponuje się pracę w służbach ochrony, ale bez wyjaśnienia, że chodzi o "ochronę" okopów na pierwszej linii frontu - poinformował doradca mera miasta Petro Andriuszczenko.
"Najeźdźcy uciekają się do nowych forteli, by przeprowadzić tajną mobilizację w Mariupolu. Obecnie jest to 'zatrudnienie w firmie ochroniarskiej'. (Tego rodzaju) propozycje i apele pojawiły się w całym mieście"
- napisał samorządowiec na Telegramie, wyjaśniając, na jakiego rodzaju "ochronie" faktycznie zależy okupantom.
"Kto jednak potrzebuje prawdy, gdy tzw. władze pilnie poszukują mięsa armatniego"
- dodał Andriuszczenko.
Do wpisu doradca mera dołączył zdjęcie ogłoszenia o treści: "Poszukujemy mężczyzn do pracy w służbie ochrony miasta".
W okupowanym przez rosyjskie wojska Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy panuje katastrofalna sytuacja humanitarna - pomoc zapewniana przez samozwańczą miejską administrację (dostawy żywności, wody, środków higienicznych) wystarcza tylko dla niewielkiej liczby osób, utrzymuje się także zagrożenie wybuchem epidemii chorób zakaźnych, m.in. cholery.
3 czerwca mer Wadym Bojczenko wyraził przypuszczenie, że szacowana dotąd na około 22 tys. liczba mieszkańców Mariupola zabitych przez rosyjskie wojska może być znacznie zaniżona.