„Najważniejszą rzeczą, o której należy pomyśleć w przyszłości, jest to, jak zestrzeliwać takie drony, ponieważ od razu trudno stwierdzić, czy on po prostu zabłądził, czy leci z konkretną misją, podobnie jak to, jak wiele materiałów wybuchowych on przenosi i czy w ogóle. Zestrzelenie takich dronów w czasie pokoju może być nie lada wyzwaniem, gdyż należy tego dokonać tak, by ludność cywilna nie ucierpiała” – komentuje pojawienie się na Łotwie rosyjskiego bojowego były sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony kraju Jānis Garisons.
Rosyjski dron, który w sobotę spadł w okolicach łotewskiego miasta Rzeżyca, był dronem typu „Shahed” (samobójca) wyposażonym w materiały wybuchowe – poinformowało dziś na konferencji prasowej w Rydze kierownictwo Narodowych Sił Zbrojnych (NBS) Łotwy.
- Upadek dronu Federacji Rosyjskiej jest nadzwyczajnym incydentem na terenie Łotwy
– mówił podczas dzisiejszej konferencji prasowej minister obrony kraju Andris Sprūds.
- Traktujemy tę sytuację z najgłębszą powagą. To po raz kolejny nam przypomina, że od pewnego czasu żyjemy w nowej rzeczywistości. Mamy w sąsiedztwie państwo agresora, którym jest Rosja, oraz jej państwo satelitarne, czyli Białoruś. I oczywiście w związku z tą nową rzeczywistością – wojna jest blisko również naszej granicy. To jest wyzwanie nie tylko dla nas, Polski, Rumunii, ale wszystkich państw NATO łącznie, ponieważ to wymaga działań wspólnych
- stwierdził szef resortu, zaznaczając, że w tej sytuacji Łotwa tylko potwierdza się w swoim przekonaniu o słuszności wzmocnienia wieloszczeblowego system obrony powietrznej kraju.
W związku z incydentem łotewskie organy prowadzą śledztwo. Według opublikowanych dziś wstępnych wyników, dron był wysłany przez Rosję na Ukrainę.
Sytuację skomentował w mediach społecznościowych także były sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Jānis Garisons.
„Wiadomość o rosyjskim dronie wojskowym, który wczoraj wleciał na teren Łotwy, nie jest dla mnie zaskoczeniem, ponieważ jasne jest, że drony są coraz częściej wykorzystywane nie tylko podczas wojny na Ukrainie, ale w wielu operacjach, od codziennej kontroli, do przenoszenia ładunku w celu zniszczenia dużych obiektów. Fakt, że Rosja będzie coraz częściej wykorzystywać drony na naszej granicy m.in. dla operacji hybrydowych było już jasne jakiś czas temu”
- wyjaśnił ekspert i zwrócił uwagę, że najważniejsze w tym wszystkim jest reakcja, z którą spotkał się incydent ze strony władz w Rydze.
„Ważne jest, (…), że siły zbrojne Łotwy (NBS) widziały tego drona i mogły go śledzić. A śledzenie obiektów latających na małych wysokościach nie jest takie proste”
- podkreślił.
„Najważniejszą rzeczą, o której należy pomyśleć w przyszłości, jest to, jak zestrzeliwać takie drony, ponieważ od razu trudno stwierdzić, czy on po prostu zabłądził, czy leci z konkretną misją, podobnie jak to, jak wiele materiałów wybuchowych on przenosi i czy w ogóle. Zestrzelenie takich dronów w czasie pokoju może być nie lada wyzwaniem, gdyż należy tego dokonać tak, by ludność cywilna nie ucierpiała”
- napisał Jānis Garisons.