Dwudniowy najazd przeprowadzony z terytorium Ukrainy na rosyjski obwód biełgorodzki może zmusić Kreml do przegrupowania swoich oddziałów wzdłuż linii frontu w czasie, gdy Kijów szykuje się do kontrofensywy. Tak sytuację związaną z atami w obwodzie biełgorodzkim oceniają analitycy cytowani dziś przez agencję Reutera.
Chociaż władze w Kijowie temu zaprzeczają, przeprowadzony przez ostatnie dwa dni przez oddziały przedstawiające się jako rosyjskie siły opozycyjne najazd był niemal na pewno koordynowany z ukraińskim wojskiem, które przygotowuje się do odbicia zajętych terenów - zaznaczają eksperci, z którymi rozmawiał Reuters.
Ukraińcy próbują skierować uwagę Rosjan na różne kierunki, by utworzyć luki w liniach obrony i zmusić ich do wysłania posiłków - mówi Neil Melvin, analityk brytyjskiego think tanku Royal United Services Institute (RUSI).
Rosjanie będą musieli zareagować na te ataki i rozmieścić wiele oddziałów wzdłuż całej granicy, nawet jeżeli nie będzie to kierunek ukraińskiego natarcia - dodaje ekspert.
Władze Ukrainy od dawna zapowiadają przeprowadzenie dużej kontrofensywy mającej odbić zajęte przez Rosjan tereny. Na południu i wschodzie Ukrainy okupanci przygotowali rozległe systemy fortyfikacji, mające powstrzymać atak.
Wypad sił rosyjskich bojowników miał miejsce przy granicy z obwodem sumskim Ukrainy, ok. 200 km w linii prostej od Donbasu, w którym koncentrują się obecnie prowadzone walki.
W poniedziałek ochotnicze formacje Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolność Rosji ogłosiły, że przekroczyły granicę i "wyzwalają" spod panowania władz rosyjskich miejscowości przygraniczne. We wtorek rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło zakończenie rozpoczętej dzień wcześniej "operacji antyterrorystycznej" i wyparcie bojowników. Władze ukraińskie zapewniają, że nie są zaangażowane w zajścia w rosyjskim regionie przygranicznym.
Jak zaznacza Mark Galeotti, ekspert zajmujący się rosyjskim wojskiem, dwie rosyjskie opozycyjne formacje składają się z przeciwników Kremla o różnych przekonaniach politycznych, od liberałów po anarchistów i neonazistów.
"Mają nadzieję, że chociaż w małym stopniu przyczynią się do upadku reżimu Putina, ale musimy pamiętać, że to nie są niezależne siły (...) są kontrolowani przez ukraiński wywiad wojskowy"
Galeotti dodaje, że cały incydent wyglądał na zaplanowaną ukraińską operację, której celem było rozproszenie rosyjskich wojsk oraz wzbudzenie na Kremlu strachu o to, że mogą przeciwko niemu powstać właśni obywatele.
Ta operacja służyła również podniesieniu morale Ukraińców - zaznacza Melvin.