Choć polskie sprawy w unijnym Trybunale są głośne, ze statystyk KE wynika, że władze w Warszawie lepiej wywiązują się z wdrażania unijnego prawa niż szereg innych państw członkowskich. Niewykonanie orzeczenia TSUE zdarza się bardzo rzadko i wiąże się z karami.
O tym, że państwa członkowskie są zobowiązane wdrażać decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE mówią traktaty unijne. Choć prawo jest jednoznaczne, nie oznacza to, że nie było przypadków, gdy któryś z krajów unijnych nie wypełnił tego obowiązku.
Jednym z przykładów jest Hiszpania, która mimo wyroku wydanego w 2014 roku nie zastosowała się do niego. Spór z Komisją Europejską dotyczył przepisów odnoszących się do świadczenia usług w portach państwowych. Władze w Madrycie nie chciały się zgodzić na liberalizację, przez co były oskarżane o utrudnianie swobody przedsiębiorczości.
Ostatecznie sędziowie w Luksemburgu przyznali rację KE. W 2017 roku Hiszpania została zmuszona do zapłaty trzech milionów euro za niewykonanie orzeczenia TSUE, po wniesieniu przez KE jeszcze jednej skargi na ten kraj.
Sprawy dotyczące sądownictwa w Polsce, czy wycinki w Puszczy Białowieskiej przyciągają uwagę opinii publicznej, ale patrząc na ogólną liczbę skarg, jakie KE składa na państwa członkowskie, Polsce daleko do tego, żeby być niechlubnym liderem.
W 2017 roku KE uruchomiła w sumie 716 nowych spraw o naruszenie prawa UE, z czego 26 wobec Polski. Najwięcej procedur wszczęto wobec Portugalii (46), Cypru (41), czy Chorwacji (33). Najmniej spraw miały Włochy (12), Holandia (12) i Litwa (14).
Polska nie należy też do grupy krajów z największą, licząc ogólnie, liczbą spraw o naruszenie unijnego prawa. Z przedstawionego w połowie roku raportu KE wynika, że na koniec minionego roku otwartych było w sumie 1559 spraw wobec wszystkich państw UE. Tutaj palmę pierwszeństwa dzierży Hiszpania (93 sprawy), za którą jest Portugalia (85 spraw) i Belgia (81 spraw). Polska z ogólną liczbą 70 spraw znalazła się na siódmym miejscu w UE.
To, że KE wszczyna postępowanie nie oznacza jeszcze, że kraj członkowski przegra sprawę. W rzeczywistości w zdecydowanej większości przypadków wcześniej dochodzi do porozumienia z władzami z danej stolicy, dzięki czemu skarga może być wycofana. Jednak brnięcie w spór przed Trybunałem z KE rzadko kiedy satysfakcjonuje kraj członkowski. W ubiegłym roku na 17 orzeczeń 17 było po myśli KE. Sędziowie np. orzekli, że Niemcy nie wywiązały się ze swoich zobowiązań zezwalając na budowę elektrowni węglowej w Moorburgu koło Hamburga. W 2016 zgodnie z oczekiwaniem KE było 80 proc. orzeczeń.
W 2016 roku TSUE zdecydował też o finansowym ukaraniu krajów, które nie zastosowały się do jego wcześniejszych decyzji. Chodziło o Grecję i Portugalię, które dostały karę odpowiednio 10 i 3 milionów euro; grzywna dla Grecji wynosiła 30 tys. euro za każdy dzień zwłoki z wdrożeniem wyroku, a dla Portugalii 8 tys. euro dziennie.