W historycznym przemówieniu w Ogrodzie Różanym Białego Domu, Donald Trump zapowiedział olbrzymie zmiany w zasadach handlu ze wszystkimi państwami świata, wprowadzając podstawową, minimalną 10-procentową stawkę ceł na towary z całego świata oraz dodatkowe, zróżnicowane cła na towary z poszczególnych krajów, z którymi USA mają największe deficyty handlowe i które zdaniem Trumpa wprowadzają największe bariery dla importu z USA.
Wyliczone przez zespół Trumpa stawki mają stanowić połowę zsumowanych ceł i pozacelnych barier handlowych stosowanych przez inne kraje. Oznacza to, że wysokimi cłami objęte zostaną produkty z niemal wszystkich największych partnerów handlowych Ameryki.
Drodzy Amerykanie, to dzień wyzwolenia. Na zawsze zostanie zapamiętany jako dzień odrodzenia się amerykańskiego przemysłu, dzień odzyskania przeznaczenia Ameryki i dzień, w którym zaczęliśmy ponownie czynić Amerykę bogatą.
– wskazał w swoim przemówieniu Trump.
.@POTUS: "My fellow Americans, this is LIBERATION DAY -- April 2, 2025 will forever be remembered as the day American industry was reborn, the day America's destiny was reclaimed, and the day that we began to make American wealthy again." pic.twitter.com/LKLNJPX9GK
— Rapid Response 47 (@RapidResponse47) April 2, 2025
W przypadku Unii Europejskiej będzie to 20 proc., Chin - 34 proc., Japonii - 24 proc., Indii - 26 proc., Korei Płd. - 25 proc. W przypadku Chin stawka ta zostanie dodana do ogłoszonych wcześniej 20 proc. ceł, tj. będzie wynosić 54 proc.
🚨 @POTUS signs an Executive Order instituting reciprocal tariffs on countries throughout the world.
— Rapid Response 47 (@RapidResponse47) April 2, 2025
It's LIBERATION DAY in America! pic.twitter.com/p7UnfE617B
Prezydent Donald Trump po raz kolejny udowodnił, że stawia na pierwszym miejscu interesy amerykańskich pracowników i przedsiębiorstw, ogłaszając szeroko zakrojone cła mające na celu ochronę krajowego przemysłu – komentuje w rozmowie z portalem Niezależna.pl Tomasz Winiarski, amerykanista.
Jak wskazuje nasz rozmówca, odważna decyzja amerykańskiego przywódcy spotkała się z różnymi reakcjami.
Zwolennicy silnej gospodarki przyjęli ją z entuzjazmem, podczas gdy niektórzy próbują siać panikę, twierdząc, że cła podniosą ceny i zahamują wzrost gospodarczy.
– dodaje.
John Williams, dyrektor wykonawczy Southern Shrimp Alliance, organizacji skupiającej przetwórców krewetek doskonale podsumował obecną sytuację: „Od lat przyglądaliśmy się, jak wielopokoleniowe rodzinne firmy upadają, nie mogąc konkurować z zagranicznymi producentami, którzy łamią zasady wolnego rynku. Teraz, dzięki Trumpowi, mamy realną szansę na odzyskanie rynku i przywrócenie świetności naszej branży. Jesteśmy wdzięczni administracji Trumpa za dzisiejsze działania, które pomogą chronić amerykańskie miejsca pracy, zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe i zagwarantować etyczną produkcję”.
– przytacza jedną z opinii ekspert.
Z kolei republikański kongresmen Jason Smith, przewodniczący Komisji ds. podatków w Izbie Reprezentantów, podkreślił, że Trump robi to, co obiecał: stawia Amerykę na pierwszym miejscu – uzupełnia Winiarski.
Oczywiście nie wszyscy podzielają entuzjazm – organizacje reprezentujące restauratorów obawiają się wzrostu kosztów, ale można wskazywać, że to właśnie wieloletnie uzależnienie od zagranicznych dostaw doprowadziło do obecnej sytuacji.
– wskazuje nasz rozmówca.
Cła to krok w stronę suwerenności gospodarczej i odbudowy amerykańskiego potencjału przemysłowego. Donald Trump pokazuje, że w przeciwieństwie do swoich poprzedników nie boi się podejmować trudnych, aczkolwiek potrzebnych decyzji, by długoterminowo zabezpieczyć przyszłość amerykańskiej gospodarki – uważa ekspert.
Widać też, że cła z jednej strony mają cel w postaci zwiększenia amerykańskiej produkcji, ale równolegle mogą skłonić światowych partnerów handlowych USA do lepszego traktowania amerykańskiego biznesu. To już się dzieje - Izrael natychmiast ogłosił, że zdejmuje swoje cła nałożone na USA. Być może w ślad Jerozolimy pójdą także inne stolice.
– dodaje.
Na efekty polityki handlowej administracji Trumpa przyjedzie nam jeszcze poczekać. Dopiero wówczas będziemy mogli ocenić jej ostateczny wpływ na gospodarki po obu stronach Atlantyku. Obecnie jestem optymistą, biorąc pod uwagę przede wszystkim perspektywę amerykańską. Rozumiem entuzjazm klasy robotniczej w Stanach Zjednoczonych oraz właścicieli małych, rodzinnych biznesów – tych, które zbudowały potęgę tego kraju. To do nich zwraca się dzisiaj Donald Trump.
– kończy Tomasz Winiarski.