Z treści raportu wynika, że rzeczywistość na froncie mocno mija się z tym, co żołnierze mieli obiecane przed przystąpieniem do walk po stronie agresora. W odręcznie napisanym dokumencie wojskowi wskazują m.in. że czują się traktowani jak "mięso armatnie". Ma o tym świadczyć fakt, że decyzją dowódców jednostki byli wysyłani w miejsca silnie obsadzone przez ukraińskie oddziały. Jak dodali, mimo takich warunków, dowództwo nie zapewniło im zarówno wsparcia lotniczego, jak i odpowiedniej ilości sprzętu wojskowego.
Kolejnym problemem, wskazanym w raporcie, jest brak lub ewentualne opóźnienia wypłat z tytułu uczestnictwa "w operacji specjalnej", jak Rosja nazywa barbarzyńską napaść na Ukrainę. Wskazano również na niską jakość paczek medycznych, a także na fakt, że niektórzy ranni żołnierze byli ignorowani przez dowództwo jednostki.