Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Przywódcy Turcji i Izraela obrzucili się obelgami. Konflikt narasta

Benjamin Netanjahu i Recep Erdogan wyraźnie nie darzą się sympatią. Premier Izraela i prezydent Turcji wymieniają ostatnio "uprzejmości", jakie ciężko spotkać zazwyczaj na salonach dyplomacji. I pomyśleć, że kiedyś oba kraje blisko ze sobą współpracowały...

Przemawiając w Stambule, turecki przywódca oskarżył Netanjahu o to, że stosuje państwowy terror wobec Palestyńczyków, i nazwał go tyranem. Wcześniej turecki prezydent powiedział, że Izrael zabija dziesiątki tysięcy niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci wszystkich grup wiekowych w Palestynie. Mówił w tym kontekście o masakrach i zbrodniach przeciwko ludzkości.

Reklama

Wypowiedź tę Netanjahu na spotkaniu z wyznającymi chrześcijaństwo żołnierzami izraelskimi skwitował uwagą, że "właśnie padł ofiarą codziennego szaleństwa antysemickiego dyktatora Erdogana". Ocenił, że Erdogan cierpi na obsesję na punkcie Izraela.

Według szefa izraelskiego rządu turecki prezydent wie, czym są moralna armia i prawdziwa demokracja, w przeciwieństwie do armii, która morduje kobiety i dzieci w kurdyjskich wioskach. Wczoraj wieczorem na Twitterze określił Erdogana jako okupanta północnego Cypru, który nie ma prawa pouczać Izraela o moralności.

Nie wiadomo, co było przyczyną wymiany nieuprzejmości między przywódcami - pisze Associated Press. Dpa zauważa z kolei, że doszło do niej po tym, gdy wczoraj Erdogan podczas spotkania z młodzieżą w Stambule powiedział, że nie należy kopać leżącego.

Dawniej Izrael i Turcja były bliskimi sojusznikami, jednak ich relacje zaczęły się ochładzać, odkąd w 2003 roku do władzy doszedł Erdogan, którego partia AKP wywodzi się z tureckiego ruchu islamistycznego.

Do wymiany obelg między przywódcami doszło w kilka dni po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa decyzji o wycofaniu sił amerykańskich z północno-wschodniej Syrii. Zarówno Tel Awiw, jak i Ankara są zaangażowane w konflikt zbrojny w tym kraju.

Reklama