Jak podają niezależne profile w serwisie społecznościowym Telegram, w ostatnim czasie białoruski dyktator Alaksander Łukaszenka zarządził inspekcję organów i służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Wszystko za sprawą niezidentyfikowanego drona, który pokonał bariery bezpieczeństwa i radary, a następnie wdarł się w przestrzeń powietrzną Mińska.
Wpis o przelocie bezzałogowca pojawił się na niezależnym profilu Białoruska Inteligencja w serwisie Telegram. Z informacji tam zawartych, wynika, że ponad tydzień temu niezidentyfikowany obiekt latający, poruszając się na minimalnej wysokości, z powodzeniem pokonał wszystkie szczeble białoruskiego systemu obrony powietrznej i zawracając na obrzeżach Mińska, odleciał w nieznanym kierunku.
Informacja o pojawieniu się drona oraz fakt, że sforsował on wszelkie zabezpieczenia, miała rozwścieczyć Łukaszenkę. Dyktator zarządził niezapowiedziany sprawdzian gotowości organów bezpieczeństwa, a także inspekcję służb, odpowiedzialnych za ochronę przestrzeni powietrznej.
W całym kraju rozpoczęto akcję poszukiwania świadków, którzy widzieli przelot drona. W sprawę zaangażowano nawet funkcjonariuszy KGB. Nieoficjalnie wiadomo, że przelot drona spowodował ostre kłótnie między przedstawicielami poszczególnych sił bezpieczeństwa, którzy nawzajem przerzucali się odpowiedzialnością za incydent.
Białoruskie niezależne media od dawna twierdzą, że Łukaszenka obawia się o swoje życie i każdą tego typu sytuację traktuje poważnie. Obawy dyktatora nasiliły się głównie po nagłej śmierci szefa MSZ-etu Białorusi Uładzimira Makieja w listopadzie ub.r.