Przybywa głosów mówiących, że afera korupcyjna w Parlamencie Europejskim, nazywana "Katar-gate", to wierzchołek góry lodowej problemu lobbingu, korupcji i niejasnych wpływów na unijnych przedstawicieli. Francuska eurodeputowana jest zdania, że "afera katarska" nie jest tylko problemem grupy socjalistów, ale również Europejskiej Partii Ludowej, która - jej zdaniem - zawarła z S&D "oczywisty sojusz" w celu ochrony interesów Kataru.
W piątek belgijska prokuratura informowała, że wszczęła dochodzenie w sprawie możliwej korupcji związanej z niewymienionym z nazwy państwem Zatoki Perskiej, w którym podejrzanymi są asystenci i urzędnicy Parlamentu Europejskiego. Media podawały, że tym państwem jest Katar. W sprawie dokonano szeregu przeszukań i zatrzymań, w ramach których ujęto m.in. wiceszefową Parlamentu Europejskiego, Evę Kaili (Socjaliści i Demokraci), która została w niedzielę postawiona w stan oskarżenia i aresztowana decyzją belgijskiego sądu. Zarzuty wobec niej i trzech innych osób to korupcja, udział w grupie przestępczej i pranie pieniędzy; śledztwo prowadzone jest w sprawie podejrzeń o korupcję w Parlamencie Europejskim.
Obok Kaili zatrzymano również jej ojca, a także partnera - Francesco Giorgiego, który jest asystentem socjalistycznego europosła Andrei Cozzolino. Zatrzymany został także Luca Visentini, niedawno wybrany sekretarz generalny Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych, a także Pier Antonio Panzeri, były poseł do PE z ramienia socjalistów, który był przewodniczącym parlamentarnej podkomisji ds. praw człowieka. Panzeri uznawany był za mózg całego procederu. We Włoszech do wyjaśnienia zatrzymano również jego żonę oraz córkę.
Belgijska policja przeszukała również dom 59-letniego europosła Marca Tarabelli (Socjaliści i Demokraci), a w poniedziałek - weszła do biur Parlamentu Europejskiego w Brukseli, zabezpieczając m.in. sprzęt komputerowy.
- Belgijscy prokuratorzy przejęli około 1,5 mln euro podczas nalotów związanych z zarzutami o to, że Katar przekupił członków Parlamentu Europejskiego w celu wpłynięcia na proces podejmowania decyzji
🔴 Document @lesoir @knack
— Louis Colart (@LouisColart) December 13, 2022
Scandale de corruption européen: voici l’argent saisi chez Panzeri et Kaili: au total plus d'un million et demi d'euros en cash https://t.co/Eqgf89bo1B pic.twitter.com/yA6ov6pFEQ
- poinformowało źródło zbliżone do śledztwa, na które powołuje się Reuters.
Francuska deputowana reprezentująca Zjednoczoną Lewicę Europejska, Manon Aubry, w rozmowie z portalem Euractiv stwierdziła, że w celu ochrony interesów Kataru w UE "grupy Socjalistów i Demokratów oraz Europejska Partia Ludowa zawarły jasny sojusz w PE".
Aubry wskazuje na postawę EPL w negocjacjach nad rezolucją ws. ochrony praw człowieka w kontekście Mistrzostw Świata w Katarze. Euractiv ustalił, że w sześciu projektach rezolucji, tylko w jednej - przygotowanej przez EPL - nie było słowa "śmierć" odnoszącego się do pracowników, którzy zginęli przy budowie infrastruktury na mundial.
Euractiv, powołując się na źródła w PE, studzi nieco emocje, twierdząc, że "nie można zakładać, że przekupstwo było powodem wszystkich głosów popierających Katar".
Portal opisuje też istotną rolę Francesco Giorgiego w całej aferze. Miał on kontaktować się i wywierać presję na europarlamentarnych prawodawców, by ci nie głosowali przeciwko Katarowi. Niejasna jest również sprawa wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, Margaritasa Schinasa. Ma być on objęty dochodzeniem, a wątpliwości przymnożyła szefowa KE, Ursula von der Leyen, która milczeniem odpowiedziała na pytanie o to, czy wobec Schinasa jest prowadzone śledztwo prokuratury.
- Wyczuwam, że przewodnicząca KE nie czuje się komfortowo, ponieważ wie, że ostatecznie na liście jest nie tylko kilku posłów do PE - powiedziała Aubry.
Podobnego zdania jest wielu innych urzędników unijnych. Portal Politico cytuje Raphaela Glucksmanna, socjalistycznego europosła, stojącego na czele komisji przeciwko zagranicznym ingerencjom w PE, który twierdzi, że "pewne jest, że to nie tylko Katar i nie tylko wymienione osoby". Michiel van Hulten, szef Transparency International, również uważa, że jest "całkiem prawdopodobne, że w tym skandalu pojawią się kolejne nazwiska". Wskazuje, że wpływy mierzone mogą być nie tylko workami z gotówką, jakie znaleziono u Kaili, ale np. zagranicznymi, egzotycznymi podróżami.
Glucksmann wskazał, że wśród krajów wywierających wpływ na PE należy wymienić m.in. Rosję, Gruzję oraz Azerbejdżan.
Polski europoseł, Zbigniew Kuźmiuk, jest zdania, że sprawa "nie skończy się na jednej osobie" - Evie Kaili.
- Nie wiem, jak belgijskie prokuratura i policja będą działać, ale moim zdaniem nie skończy się na jednej osobie. Nawet będąc wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego, trudno jest przeforsować rozwiązania prawne jednoosobowo. Jeśli działała na korzyść Kataru, jak się tu powszechnie mówi, Kaili musiała mieć grupę ludzi, którzy w procesie legislacyjnym ją wspomagali
- powiedział Kuźmiuk w rozmowie z niezalezna.pl.