Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Odpowiedzialność za skutki ustawy 447 spada na Tuska! Wyjaśniamy wszystko po kolei…

Ustawa 447 nie nakłada na Polskę żadnych nowych obowiązków, które nie wynikałyby już z przyjętej w 2009 r. przez rząd Donalda Tuska Deklaracji Terezińskiej, dot. zwrotu Żydom mienia straconego w czasie Holokaustu. Więc ewentualne pretensje nie powinny być kierowane w stronę USA – komentuje w rozmowie z portalem niezalezna.pl amerykanista Wiktor Młynarz.

Aleksiej Witwicki/Gazeta Polska

Jak pisał portal niezalezna.pl, sprawa ustawy S. 447, dotyczącej zwrotu mienia ofiarom Holokaustu, nabrała w amerykańskim Kongresie niespodziewanego przyspieszenia. Kongresmeni nad jej przyjęciem mają głosować już jutro. Jak się okazuje, tryb głosowania nad ustawą będzie nadzwyczajny.

Ustawa 447 (Justice for Uncompensated Survivors Today) daje Departamentowi Stanu USA prawo do wspomagania organizacji międzynarodowych zrzeszających ofiary Holocaustu i do wspierania kanałami dyplomatycznymi w odzyskaniu żydowskich majątków, które nie mają spadkobierców.

CZYTAJ WIĘCEJ: Sprawa niekorzystnej dla Polski ustawy znacząco przyspieszyła. Głosowanie już we wtorek?

Jednak w rozmowie z portalem niezalezna.pl amerykanista, publicysta „Gazety Polskiej Codziennie” Wiktor Młynarz studzi emocje, mówiąc, że jeżeli słynna już ustawa 447 wejdzie w życie – a nic nie wskazuje, żeby miało stać się inaczej – to tak naprawdę nie zmieni się wiele.

Jej treść zobowiązuje bowiem Departament Stanu do monitorowania kwestii zwrotu majątku żydowskiego w państwach – sygnatariuszach Konwencji Terezińskiej z 2009 roku. Po wejściu w życie Departament Stanu będzie prawnie zobowiązany do przygotowywania raportów o wypełnianiu postanowień ustawy i przekazywaniu ich komisji spraw zagranicznych i komisji budżetowej senatu oraz ich odpowiednikom w Izbie Reprezentantów. I tyle. Ustawa nie stwierdza nigdzie, co rzeczone komisje później z tymi raportami zrobią. Na dobrą sprawę Departament Stanu już wcześniej składał takie raporty. S.447 po prostu nada temu działaniu bardziej oficjalny wymiar

- zaznacza publicysta.

S.447 nie nakłada na Polskę żadnych nowych obowiązków, które nie wynikałyby już z przyjętej przez rząd Donalda Tuska Deklaracji Terezińskiej. Więc ewentualne pretensje nie powinny być kierowane w stronę USA. Sama deklaracja zresztą jest zbiorem wytycznych, bez mocy prawnej, więc egzekwowanie jej zapisów z przyczyn oczywistych nie wchodzi w grę

- podkreśla Młynarz.

Amerykanista stwierdza, że problem, jaki Polonia ma z tą ustawą, wynika głównie z zapisu, że Departament Stanu powinien zająć się także kwestią mienia które nie ma spadkobierców.

To bardzo drażliwa kwestia we wzajemnych stosunkach. Żydzi twierdzą, że chodzi im o odzyskanie – lub uzyskanie zadośćuczynienia – za stracone w wyniku działalności Niemiec mienie komunalne, takie jak chociażby synagogi. Polacy boją się, że chodzi o mienie, które zgodnie z prawem przejęła Polska, a które organizacje żydowskie chcą odzyskać z powodu przynależności do tej samej grupy etnicznej. Zapisy Deklaracji Terezińskiej są w tym aspekcie mocno niejasne, więc nie jest to lęk całkowicie pozbawiony podstaw. Ale, ponownie, to wina samej deklaracji a nie S.447. Odpowiedzialność za wszelkie konflikty pomiędzy Polską a organizacjami żydowskimi jakie mogą wyniknąć z jej zapisów spada więc na rząd Donalda Tuska a nie na amerykański kongres

- ponownie podkreśla odpowiedzialność byłego premiera Wiktor Młynarz.

Natomiast panika, że ustawa trafi pod głosowanie w Izbie w trybie specjalnym, w opinii amerykanisty, wynika z nieznajomości amerykańskiego procesu legislacyjnego. Spiker Izby ma bowiem prawo nakazać taki tryb, w którym kongresmeni nie mogą zgłaszać poprawek i mają zaledwie 40 minut na debatę. Ale nie ma w tym niczego kontrowersyjnego. To prawo przyznano mu bowiem aby przyspieszyć pracę Izby i jest używane niemal wyłącznie do procedowania mało ważnych i przez to mało kontrowersyjnych ustaw, takich jak nadawanie patronów rządowym budynkom.

S.447 otrzymała w ub.r. jednogłośnie poparcie w senacie – więc raczej nie ma takiej możliwości aby nie przeszła przez Izbę nawet w normalnym trybie, tym bardziej że w trybie specjalnym wymagana jest większość kwalifikowana 2/3 głosów, co ogranicza jego stosowanie tylko do ustaw, które i tak cieszą się dużym poparciem. Średnio od zaprezentowania ustawy do wejścia jej w życie mija 215 dni, a senator Partii Demokratycznej Tammy Baldwin przedstawiła jej tekst 27 lutego zeszłego roku, co pokazuje, że kongres się z nią nie spieszy. Wprost przeciwnie – kiedy się spieszy, to potrafi przyjąć ustawę w ciągu kilku dni

- rozwiewa wątpliwości dziennikarz.

Ta ustawa może nam teoretycznie zaszkodzić gdy będziemy wprowadzać własną ustawę reprywatyzacyjną jeśli jej zapisy nie znajdą uznania organizacji żydowskich. Ale, jak mówiłem, w praktyce niewiele to zmienia. Obecna administracja USA jest dobrze nastawiona zarówno do Polski jak i do Izraela i wątpliwe, żeby poparli potencjalny punkt zapalny pomiędzy oboma krajami poprzez publikację nieprzemyślanego raportu. Co oczywiście może się zmienić w razie zmiany rządu w USA, ale jak chce się psa uderzyć to i kij się znajdzie, więc nawet bez S.447 w razie objęcia władzy przez rząd nieprzychylnie do Polski nastawiony mielibyśmy problem. Podobnie wygląda kwestia antypolskiej nagonki, którą mógłby spowodować raport Departamentu Stanu, na co zwracał uwagę m.in. profesor Marek Chodakiewicz. Niechętna Polsce prasa już niejednokrotnie pokazała, że do takiej nagonki żadne raporty nie są jej potrzebne

- uważa Wiktor Młynarz.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Wiktor Młynarz #USA #447 #ustawa #Deklaracja Terezińska #Tusk

Olga Alehno