Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

O prorosyjskiej premier Meklemburgii znów zrobiło się głośno. Niezalezna.pl o "Schroederze w spódnicy" pisała już w lutym!

O nazywanej "Schroederem w spódnicy" Manueli Schwesig, premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego zrobiło się w ostatnich dniach głośno. Znana z prorosyjskich sympatii polityk SPD nie zamierza podać się do dymisji mimo ostrej krytyki jej postawy wobec Rosji. O słabości Manueli Schwesig do polityki Kremla i jej powiązaniach - jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainie pisał portal niezalezna.pl. Przypominamy dzisiaj tekst Olgi Doleśniak-Harczuk i Antoniego Opalińskiego "Twarde ogniwo Moskwy w Niemczech. Rosyjska dusza hula w Szwerinie"

Manuela Schwesig
Manuela Schwesig
fot. Siebbi - Manuela Schwesig, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=39871726

W Meklemburgii-Pomorzu Przednim zaplanowano otwarcie konsulatu honorowego Federacji Rosyjskiej. Według informacji stacji Norddeutscher Rundfunk (NDR) czerwono-czerwony (koalicja SPD i Linke) rząd landowy wysunął już nawet kandydata na stanowisko konsula honorowego. Ma nim zostać Roland Methling, były burmistrz Rostoku, dziś bezpartyjny, a za czasu NRD, do 1989 r., członek Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec. Methling jest kojarzony z lobby od lat zabiegającym o wzorowe relacje Meklemburgii-Pomorza Przedniego z Rosją. Czy zakładanie honorowego konsulatu Rosji w obliczu pełzającej wojny na Wschodzie nie zakrawa na bezczelność? Pewnie tak. Meklemburgia-Pomorze Przednie wymyka się jednak tego typu dylematom. Od lat ten postenerdowski land, pierwszy, w którym po zjednoczeniu Niemiec do władzy doszli politycy poprzedniego systemu, pielęgnuje wyjątkowe relacje z Moskwą, dziś głównie definiowane przez powodzenie lub fiasko projektu Nord Stream 2.

Roland Methling nie komentuje doniesień medialnych, poproszony o komentarz przez NDR odmówił, ale zdradził, że „rozmowy trwają”, a on sam jest zdania, że „koniecznie trzeba wielu działań, by wyprowadzić stosunki niemiecko-rosyjskie na spokojniejsze wody”. NDR otrzymało jednocześnie odpowiedź z ambasady Federacji Rosyjskiej w Berlinie potwierdzającą plany otwarcia konsulatu w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. – W innych okolicznościach ta informacja nie robiłaby na nikim większego wrażenia, ale w obliczu aktualnej sytuacji jest mocna. Ponieważ pojawia się w momencie, gdy Niemcy i tak są krytykowane przez większość partnerów w NATO i Europie, rząd landu Meklemburgia-Pomorze Przednie niezmiennie obstaje przy uruchomieniu rurociągu Nord Stream 2, a kontrowersyjna Fundacja Ochrony Klimatu i Środowiska (Klima‑und Umweltschutz Stiftung, fundacja powołana przez rząd landu w 2021 r. – przyp. ODH) otrzymuje ogromne wsparcie finansowe z Rosji – skomentował plany założenia konsulatu honorowego dziennikarz stacji NRD, Frank Breuner. Przedstawiciele rządu landowego odmówili przedstawienia swojego stanowiska w tej sprawie, ale dziennikarzowi udało się porozmawiać z szefem klubu parlamentarnego CDU w landtagu, Franzem-Robertem Liskowem. Polityk chadecji stwierdził, że „generalnie decyzja o tym, kogo Federacja Rosyjska wyznacza na swojego konsula honorowego, to sprawa Rosji i pana Methlinga, ale moment ogłoszenia tej decyzji jest bardziej niż niefortunny i z tego względu życzyłby sobie lepszego momentu”. Liskow przyznał jednocześnie, że CDU popiera uruchomienie Nord Streamu 2, ponieważ uważa, że gazociąg jest Niemcom niezbędny, ale w obliczu rosyjskiej agresji „trzeba będzie pewne sprawy przemyśleć”.

Oszukany jak chadek

Liskow zapytany przez dziennikarza o Fundację Ochrony Klimatu i Środowiska, stwierdził: „Współpracowaliśmy przy powołaniu tej fundacji, ale nie mieliśmy świadomości, że będzie aktywnie zaangażowana w powstanie Nord Streamu 2, że zakupi statek, który będzie pomagał budować rurociąg”. Na uwagę Breunera, że przecież wiceprezesem zarządu fundacji jest należący do CDU Werner Kühn, więc chadecy mieli wszelką sposobność, by doinformować się w sprawie fundacyjnych poczynań i planów, Liskow bronił się kwestiami formalnymi i tym, że to rząd landu jest jego głównym partnerem do rozmowy. Dziennikarz zwrócił mu uwagę, że już w statucie fundacji sprecyzowano dokończenie budowy Nord Streamu 2 jako cel jej działalności. Na co Liskow odparł, że owszem, w CDU mieli świadomość wyznaczonego przez fundację celu, ale nikt im nie powiedział, jak ma konkretnie wyglądać jego realizacja, po czym dodał, że z ekonomicznego punktu widzenia niedopuszczenie do funkcjonowania rurociągu i tak byłoby szkodliwe, ale jeżeli Rosja zaatakuje Ukrainę, to trzeba będzie się zastanowić nad dalszym losem projektu. Zapytany zaś o to, czy w razie inwazji Rosji na Ukrainę CDU zażąda od Wernera Kühna opuszczenia zarządu fundacji, polityk zapewnił, że „prowadzone są rozmowy, ponieważ Kühn zasiadł w zarządzie fundacji na prośbę CDU”.

Tak się obchodzi sankcje

Fundacja Ochrony Klimatu i Środowiska została powołana w trybie błyskawicznym 6 stycznia 2021 r. przy poparciu większości posłów SPD, CDU i Linke (Druk 7/5696). Zgodzono się wtedy na dokonanie jednorazowej wpłaty z budżetu landu na rzecz fundacji: 200 tys. euro. Jak można przeczytać w treści decyzji, pod którą podpisała się premier landu, Manuela Schwesig (SPD), fundacja miała służyć szeroko pojętemu dbaniu o klimat i środowisko Meklemburgii-Pomorza Przedniego, temat Nord Streamu 2 pojawił się dopiero pod koniec długiej listy szlachetnych działań proklimatycznych:

„Postanawia się utworzenie w fundacji działalności gospodarczej w celu przyczynienia się do postępu prac nad gazociągiem Nord Stream 2. Fundacja ma być otwarta dla wszystkich w taki sposób, aby cel fundacji mógł być wspierany darowiznami. Landtag potwierdza swoją decyzję z dnia 27 sierpnia 2020 r. z druku 7/5302 i wzywa rząd krajowy do dalszego wyraźnego i jednoznacznego zobowiązania się do ukończenia projektu gazociągu Nord Stream 2, który jest niezbędny dla bezpieczeństwa energetycznego Europy i Niemiec, oraz do ścisłego odrzucenia eksterytorialnych wysiłków wymierzonych w projekt, a także do wyraźnego i zdecydowanego wspierania wszystkich organów państwowych i przedsiębiorstw krajowych we wszystkich działaniach, które pomagają w realizacji projektu”. Dalej pojawia się informacja, że fundacja będzie dotowana przez konsorcjum Nord Stream 2, że jej zadaniem będzie doprowadzenie do ukończenia budowy rurociągu, a po ukończeniu budowy ma pomagać w zapewnieniu bezpiecznych dostaw gazu, dzięki którym „będzie można zastąpić energię elektryczną wytwarzaną przez elektrownie jądrowe i stopniowo tę pozyskiwaną z węgla przez nowoczesne i elastyczne elektrownie gazowe”.

W dokumencie nie wyszczególniono 20 mln euro, które zobowiązała się wpłacić spółka córka Gazpromu, Nord Stream 2 AG, na rzecz fundacji, oraz dalszych 40 mln euro obiecanych przez ten sam rosyjski podmiot już po uruchomieniu rurociągu.

Co się tyczy wymienionego druku 7/5305, chodzi o wniosek złożony w sierpniu 2020 r. przez kluby poselskie CDU, SPD i Linke z apelem, by „nie ulegać presji wywieranej na budowę Nord Streamu 2 przez USA”. Posłowie potępili wtedy amerykańskie groźby nałożenia sankcji na firmy i osoby zaangażowane w budowę rurociągu i wezwali rząd federalny do wykorzystania wszelkich możliwości dyplomatycznych w celu uniknięcia sankcji. Jak widać, tamten apel posłużył niespełna pół roku później do uzasadnienia powołania fundacji podlegającej władzom landu i zależnej finansowo od Rosji. Na czele fundacji postawiono byłego premiera Meklemburgii-Pomorza Przedniego, Erwina Selleringa (SPD), który w 2017 r., tłumacząc się względami zdrowotnymi, oddał władzę swojej partyjnej koleżance, Manueli Schwesig. We wrześniu 2018 r. Sellering wrócił jednak do gry, założył Partnerstwo Niemiecko-Rosyjskie, które miało na celu zbliżenie rosyjsko-niemieckie i propagowanie „tolerancji, wzajemnego zrozumienia narodów, pielęgnowania kontaktów”. W 2021 r., po powołaniu Fundacji Ochrony Klimatu i Środowiska, media obiegły zdjęcia skrzynki pocztowej starej organizacji z dodatkowym adresem nowej fundacji, Sellering zarzekał się, że podmioty działają niezależnie, ale było jasne, że dzielą pomieszczenia biurowe w Szwerinie. Członkami Partnerstwa Niemiecko-Rosyjskiego są po części osoby związane z lobbującym na rzecz przyjaźni niemiecko-rosyjskiej Instytutem Wschodnim Wismar, którego analizami rynkowymi i prawnymi posiłkują się środowiska lobbujące za dalszym zacieśnianiem relacji między oboma państwami. Wśród członków Instytutu i Partnerstwa Niemiecko-Rosyjskiego jest m.in. Falk Tischendorf, prawnik i oficjalny pełnomocnik landu Meklemburgia-Pomorze Przednie w Moskwie, powołany na to stanowisko jeszcze przez ówczesnego premiera Erwina Selleringa w lipcu 2016 r.

Nie żaden gaz, tylko… rolki z trawy morskiej

W styczniu 2021 r., kiedy Manuela Schwesig zwołała specjalne posiedzenie landtagu w celu powołania Fundacji Ochrony Klimatu i Środowiska, tłumaczyła, że dbanie o klimat i przyrodę wymaga uruchomienia nowych instrumentów. Fakt, że fundacja miała w statucie wymieniony cel dokończenia NS2, nie był przedmiotem debaty, wiadomo było jednak, że tego typu fundacja, jako podmiot powołany przez rząd kraju związkowego i podlegający władzom landu, będzie wyłączona spod sankcji nakładanych przez USA na firmy uczestniczące w budowie rurociągu. To dlatego fundacja mogła sobie pozwolić latem na zakup pływającego pod cypryjską banderą statku „Blue Ship”, potrzebnego do dokończenia budowy rurociągu i do tego w rozmowie z dziennikarzem NDR nawiązywał Robert Liskow, skarżąc się, że „CDU nie wiedziała o metodach, jakimi fundacja zamierza wspierać Nord Stream 2”. Wcześniej, 27 stycznia br., na posiedzeniu landtagu inny poseł CDU, Daniel Peters, zapytał o sprawę „Blue Ship” ministra środowiska, Tilla Backhausa (SPD), co zostało odnotowane w dokumentach (druk 8/285 z pytaniami do rządu). Odpowiedzi nie udzielono. I nie ma jej do dziś. Według dziennika „Nordkurier” minister Backhaus miał jedynie zwrócić uwagę, że „fundacja działa gospodarczo na własną odpowiedzialność i rząd landu nie ma na to wpływu”. Czyli mówiąc wprost: fundacja, którą powołano staraniem premier landu Manueli Schwesig, by dopilnowała powstania Nord Streamu 2, zakupiła 5,6-tonowy statek, którym wspomogła dokończenie budowy rurociągu, a „rząd landowy nie ma na nią wpływu”. Cytowany przez „Nordkurier” Daniel Peters nie kryje frustracji: „Ten statek jest pośrednio własnością landu, nie rozumiem, dlaczego rząd uchyla się przed ujawnieniem, jakie ma zadanie i kto zatrudnił jego załogę”. Poseł CDU zapowiedział, że nie zostawi tak sprawy, ponieważ w jego opinii parlament musi mieć kontrolę nad poczynaniami powołanej przez siebie fundacji. Na razie jednak – a od sprawy minęły już ponad dwa tygodnie − temat ucichł. Wątpliwe, by głos jednego posła wpłynął na czerwono-czerwony rząd i Manuelę Schwesig od lat forsującą dopięcie gazowego projektu na ostatni guzik. Zwłaszcza że Erwin Sellering już ogłosił, że „pomoc przy Nord Streamie 2 była jedynie jednym z celów fundacji i to ograniczonym czasowo, a ponieważ ten cel został już praktycznie osiągnięty, teraz będzie się można skupić na właściwej pracy”, czyli na nagradzaniu przedszkolaków za sadzenie drzewek i wspieranie projektu naukowego „zwijanych trawników z trawy morskiej”.

Obrazki z Rugii i retrospekcja 2020−2021

Rugia, największa wyspa Niemiec położona na południowo-zachodnim wybrzeżu Bałtyku i część Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Może kiedyś będzie mekką dla amatorów zwijanych trawników Erwina Selleringa, kto wie. Kiedyś, przed tysiącem lat, słowiańska Rana – to tu na skalistym przylądku północnego skrawka wyspy wznosiła się Arkona – ostatnie pogańskie sanktuarium połabskich Słowian. Pogańska Troja Północy padła w roku 1168 pod ciosami Duńczyków, a słowiańscy mieszkańcy przez kolejne stulecia ulegli germanizacji. Coś z posępnej atmosfery północnego pogaństwa jednak pozostało w powietrzu, bo skaliste pejzaże i naturalny mistycyzm wyspy przyciągały niemieckich romantyków z genialnym Casparem Davidem Friedrichem na czele.

Ale dziś mało kto pamięta o pogańskich posągach i snach romantyków. Emocje na skalistej północy budzą sprawy jak najbardziej przyziemne, doraźne i pragmatyczne. Oto mamy jesień roku 2020. W Ameryce wciąż jeszcze rządzi Donald Trump, a w Rosji budzi troskę sprawa Nawalnego. Jaki to wszystko ma związek z malowniczą wyspą na północy Niemiec? To akurat oczywiste – mieszkańcy Rugii, zwłaszcza kręgi polityczne i biznesowe, niepokoją się o losy gazociągu Nord Stream 2. Przecież nielubiany w Niemczech „populistyczny” prezydent nie ukrywa, że zamierza wykończyć rosyjsko-niemiecki „tylko biznesowy” pomysł sankcjami. Co gorsza, w tym akurat przypadku skłócony ze wszystkimi Trump zgadza się ze sporą częścią Kongresu USA. A Rosjanie? No cóż, my tu w „Ostach” z naszą enerdowską pamięcią historyczną rozumiemy, że oni po prostu są, jacy są – ale jednak brutalna rozprawa reżimu Putina z opozycją nie ułatwia pracy upartym zwolennikom „pragmatycznej” kooperacji niemiecko-rosyjskiej. „Zimna wojna na Rugii” – taki dramatyczny tytuł nosił reportaż Antje Hildebrandt opublikowany w październiku 2020 r. na łamach magazynu „Cicero”. Reporterka kreśli obraz społeczności czekającej na gazociąg i zaniepokojonej perspektywą konkretnych strat, jakie lokalny biznes poniesie w wypadku zatrzymania budowy. Rozmowy o Nawalnym i prawach człowieka? Naturalnie są, ale przeważa jednak opinia, że współpraca jest konieczna, a sankcje Trumpa są sprzeczne z „rzeczywistością rynku energii”. Oburzenie na wyspie wywołał list amerykańskich senatorów grożących sankcjami wobec zaangażowanego w budowę portu w Sassnitz. Lokalna polityk CDU Christine Zillmer mówiła wtedy, że „odjęło jej mowę” po przeczytaniu listu z Ameryki. Zillmer jest jednak z „proatlantyckiej” CDU, więc chciała zaprosić Trumpa z kolegami na wyspę i wytłumaczyć nieporozumienia. Politycy z miejscowej postkomunistycznej Die Linke nikogo zapraszać nie zamierzali, a na swoich plakatach wyborczych umieścili hasło: „Rugia się broni”.

Czas jednak płynie. Jest czerwiec 2021 r. W Ameryce powróciła demokracja, Angela Merkel wysłała do Waszyngtonu swoich najlepszych negocjatorów, a demokratyczny i sympatyczny prezydent Biden uznał, że sankcje są po pierwsze nieskuteczne, a po drugie psują „relacje atlantyckie”, czyli amerykańsko-niemieckie. Żadnych mrzonek o „trójmorzach”, do Europy znów dzwoni się przez Berlin. Zatem można budować i można rozmawiać. Co prawda w Rosji nie wszystko jest w porządku, Nawalny uwięziony, Białoruś spacyfikowana… Ale skoro pierwszy Russlandtag (Dzień Rosyjski) w Meklemburgii-Pomorzu Przednim udało się zorganizować w roku 2014 mimo aneksji Krymu, to przecież te przejściowe trudności w zakresie praw człowieka nie przeszkodzą w dialogu u progu lata 2021 r.

Popatrzmy więc na Czwarty Russlandtag w Meklemburgii. Nad czym obradowano w Stadthalle w Rostocku? Zacznijmy od listy gości honorowych – Denis Walentynowicz Manturow, minister przemysłu i handlu Federacji Rosyjskiej, Aleksander Drozdenko, gubernator obwodu petersburskiego, czyli nadzorca politycznego matecznika Putina i jednocześnie miejsca jednej z lądowych końcówek gazociągu, jest naturalnie rosyjski ambasador w Berlinie Siergiej Juriewicz Nieczajew – ten obdarzony historycznym nazwiskiem dyplomata z sowieckiej szkoły swoją karierę zaczynał w ambasadzie w NRD i chyba dobrze wie, jak się rozmawia z Niemcami. Ze strony niemieckiej – wspominany już Erwin Sellering, Olivier Hermes, reprezentujący szerokie kręgi biznesowe przewodniczący Komisji Stosunków Gospodarczych z Europą Wschodnią – instytucji bardzo aktywnej również w ekonomicznych relacjach z Polską, wreszcie Matthias Platzeck, były premier Brandenburgii i przewodniczący SPD, obecnie szef „Forum Niemiecko-Rosyjskiego”. Powiedzmy sobie szczerze – ten krąg wpływowych panów to nie jest tylko ozdobnik lokalnej imprezy ambitnej premier Manueli Schwesig. To raczej korzystające ze sprzyjającego lokalnego kontekstu forum do szczerych rozmów o niemiecko-rosyjskich interesach. Zostawmy teraz dygnitarzy z obu stron, pomińmy na razie treść przemówień i wzajemnych uprzejmości. Zajrzyjmy do roboczych warsztatów, bo tu rozmawia się o przyszłości. Warsztat numer jeden – temat: rosyjsko-niemieckie partnerstwo wodorowe. Moderują Torsten Murin z rosyjskiego oddziału gazowo-naftowego koncernu Wintershall Dea i Ulrike Kramm, zajmująca się m.in. kwestiami wykorzystania wodoru profesor z Technicznego Uniwersytetu w Darmstadt. Jest parytet, jest współpraca nauki z biznesem. Świat idealny. Pan Gero Böhmer z koncernu Willo SE – producenta systemów pompowych z szacowną XIX-wieczną metryką – kreśli kuszące prognozy niemiecko-rosyjskiej współpracy w zakresie wykorzystania wodoru. Pan Steffen Ebert zapewnia, że Nord Stream 2 jest na ukończeniu (przypomnijmy – jest czerwiec 2021 r.) i nie trzeba się martwić o bezpieczeństwo energetyczne Europy. Przedstawiciele rosyjskich koncernów opowiadają o możliwościach eksportu wodoru i o nadziejach na zieloną energię w niektórych regionach Rosji.

Szanowny Czytelniku, jeśli kolejny raz usłyszysz, jak to niemieccy politycy zapowiadają, że Nord Stream 2 nie ruszy, albo jak niemieccy publicyści strasznie wstydzą się za Gerharda Schrödera, a polscy eksperci bardzo się z tego cieszą – to weź głęboki oddech, napij się dobrej kawy, najlepiej sprzedawanej w Polsce przez niemieckie firmy, i idź na spacer. Niezależnie od tego, co Putin zrobi na Ukrainie, kiedy ruszy albo nie ruszy Nord Stream 2 i jak potoczy się dalej ta historia, ci państwo naprawdę są już po słowie. A prawdziwa współpraca rodzi się z dala od medialnego szumu. Kolejny Russlandtag w malowniczej Meklemburgii już w 2023 r. Przyjemnego spaceru.

 



Źródło: niezalezna.pl

Olga Doleśniak-Harczuk,Antoni Opaliński