„Kiedy Trump skarżył się, że Niemcy zaprzedają się Rosji w zamian za tani gaz, a jednocześnie chcą być bronione przez USA po okazyjnej cenie, niemieccy ministrowie uznali to za zabawne – pisze „Sueddeutsche Zeitung”. Teraz, jak przyznaje dziennik, Trump ma do wyrównania rachunki z Niemcami. Stąd lęk tych ostatnich przed coraz bardziej prawdopodobnym powrotem byłego prezydenta do Białego Domu.
Niemiecki komentator przyznaje, że od jakiegoś czasu Niemcy nie mogą uciec od wątpliwości, czy prezydent Joe Biden zachowa swoje stanowisko w Białym Domu. Co więcej od chwili ukazania się na całym świecie robionej tuż po zamachu fotografii Donalda Trumpa z zakrwawioną głową i wzniesioną pięść, te wątpliwości stały się szczególnie aktualne.
Daniel Broessler zastanawia się na łamach dziennika „Sueddeutsche Zeitung”, jak przygotować się na prawdopodobną zmianę prezydenta w USA i czy Waszyngton nie będzie mścił za dotychczasową postawę niemieckiego rządu wobec Donalda Trumpa.
Być może nadal istnieje szansa, że Demokraci wygrają wybory w listopadzie z Joe Bidenem czy też jego młodszym kandydatem. Jednak realizm nakazuje nam przygotować się na Trumpa – z konsekwencjami dla Niemiec, które wciąż są wypierane. (...) A każdy, kto pamięta jego pierwszą kadencję, zdaje sobie sprawę, że „Trump ma do wyrównania rachunek z Niemcami
„Kiedy Trump skarżył się, że Niemcy zaprzedają się Rosji w zamian za tani gaz, a jednocześnie chcą być bronione przez USA po okazyjnej cenie, niemieccy ministrowie uznali to za zabawne. Trump nie byłby Trumpem, gdyby nie skorzystał z okazji do zemsty”
Zdaniem publicysty Niemcom trudno będzie utrzymać „linię obrony” kanclerza Olafa Scholza, zgodnie z którą Niemcy spełniają obecnie cel NATO, jakim jest wydawanie dwóch procent swojego PKB na obronność i zainwestują około 80 miliardów w budżet obronny w 2028 roku, po wyczerpaniu specjalnych funduszy dla Bundeswehry.
„Jest to imponująca liczba, która jednak zupełnie nie zrobi wrażenia na Trumpie. Z jednej strony dlatego, że jego zasadą biznesową jest domagać się coraz więcej. Z drugiej strony dlatego, że Joe Biden twierdzi, iż dwuprocentowy cel osiągnięty obecnie przez 23 z 32 państw NATO to sukces. Choćby tylko z tego powodu po wygranych wyborach Trump musi zażądać co najmniej trzech procent” – ocenia niemiecki dziennikarz.
Donald Trump był rozczarowany Niemcami, ponieważ ci rzeczywiście nie chcieli wydawać pieniędzy na obronę, a środku wypłacane Rosjanom surowce, wspomagały Kreml w wojennych planach. Ciężar obrony spadał natomiast na Amerykanów. Dlatego też Trump przeniósł swoją uwagę głównie na Polskę, która, jak przyznawał, dokładnie rozumiała sytuację i szykujące się niebezpieczeństwa.
Ówczesny prezydent z coraz większą uwagą przyglądał się również inicjatywie Trójmorza, którego Polska był liderem. Po objęciu władzy przez Bidena, nowa ekipa w Białym Domu przeniosła punkt ciężkości relacji z Europą do Berlina. Natomiast Trójmorze, choć dalej pozostawało w sferze amerykańskich zainteresowań, było bardziej kojarzone z integracją europejską i a wiodącą rolę, według Bidena mogłyby odgrywać Niemcy.
Stąd też jako gest dobrej woli ze strony administracji w Waszyngtonie stało się zniesienie części sankcji, pozwalającej na dokończenie budowy Nord Stream 2.