W niedzielę 4 maja w pierwszej turze wyborów prezydenckich najwięcej głosów uzyskał Georgescu George-Nicolae Simion. Na lidera Jedności Rumunów (AUR) zagłosowało 40,96 proc. wyborców. Niespodziewanie na drugim miejscu uplasował się burmistrz Bukaresztu Nicușor-Daniel Dan z wynikiem 20,99 proc. głosów. Z kolei George-Crin-Laurențiu Antonescu uzyskał 20,07 proc. poparcia. Byłemu liderowi Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) do wejścia do drugiej tury zabrakło 86 tys. głosów. Porażka kandydata popieranego przez rządzącą w Rumunii koalicję doprowadziła do potężnego kryzysu rządowego. Premier, a zarazem lider Partii Socjaldemokratycznej (PSD) Marcel Ciolacu ogłosił wyjście jego ugrupowania z koalicji, którą tworzył wraz z Partią Narodowo-Liberalną (PNL) oraz ugrupowaniem reprezentującym Węgrów rumuńskich (UDMR). Ciolacu podjął ponadto decyzję o rezygnacji z funkcji szefa partii oraz rządu. Sytuacja ta zdaniem ekspertów wskazuje na powolny koniec duopolu dotychczas dwóch największych sił politycznych na rumuńskiej scenie politycznej, a mianowicie PSD i PNL.
Jakub Augustyn Maciejewski zwraca uwagę na to, że Nicosur Dan swoich wyborców monopolizuje straszeniem, że George Simion jest nacjonalistą przeciwnym Unii Europejskiej i o prorosyjskich poglądach. Ten z kolei jest ostentacyjnie protrumpowy i proamerykański, jako prawicowiec tak utożsamia się z ruchem MAGA, że coraz trudniej z Simiona robić straszak na rumuńskich okcydentalistów.
– W trzygodzinnej debacie wyborczej, jaką przeprowadziła stacja Euronews Romania, najważniejszą różnicą światopoglądową między kandydatami była sprawa pomocy dla Ukrainy. Nicusor Dan chce ją przekazywać bezinteresownie, zaś George Simion domaga się w zamian konkretnych ustępstw od Kijowa – na przykład na rzecz rumuńskiej mniejszości w Besarabii czy Czerniowcach
– mówi ekspert.
Jak zauważa w rozmowie z „Codzienną” ekspert ds. Rumunii Jakub Augustyn Maciejewski, Simion jest kandydatem prawdziwie antysystemowym, dlatego mainstreamowe media i komentatorzy rzucili się na pomoc Danowi. Istnieją nawet mocne podejrzenia, że to nie Rosjanie, ale liberałowie z PNL próbowali w grudniu napompować kampanię Calina Georgescu, by ten pożarł poparcie Simiona, ale przestrzelili ze wsparciem i dlatego musieli wybory w całości unieważnić. I tu dochodzi do drugiego dna rumuńskiej polityki – nasz partner znad Dunaju jest bardziej spenetrowany przez służby i mniej zdekomunizowany niż Polska. Nicusor Dan jest oskarżany o współpracę z komunistyczną bezpieką Securitate i to w okresie, gdy ta we współpracy z Sowietami przygotowywała zmianę ustroju Rumunii – zauważa publicysta.
Sondaż przygotowany przez Sociopol wskazuje na zwycięstwo w zaplanowanej na niedzielę II turze wyborów prezydenckich Simiona, który może liczyć na 53-proc. poparcie. Z kolei burmistrz Bukaresztu mógłby liczyć na 47 proc. głosów.
Simion: Głosowaliśmy przeciwko nadużyciom
Kandydat na prezydenta George Simion oddał w niedzielę głos w drugiej turze powtórzonych wyborów prezydenckich wraz z Calinem Georgescu - podały rumuńskie media. Simion powiedział, że głosuje "przeciwko upokorzeniu Rumunów w kraju i za granicą".
“Głosowaliśmy przeciwko niesprawiedliwościom wyrządzonym narodowi rumuńskiemu, głosowaliśmy przeciwko nierównościom i upokorzeniu naszych braci i sióstr, zarówno tutaj, jak i za granicą. Głosowaliśmy przeciwko nadużyciom i ubóstwu, przeciwko tym, którzy lekceważą nas wszystkich. Głosowaliśmy za tym, aby o naszej przyszłości decydowali tylko Rumuni, dla Rumunów i dla Rumunii. Niech Bóg nam pomoże!”
- oświadczył Simion, oddając głos w Mogosai pod Bukaresztem wraz z Georgescu, któremu obiecał tekę premiera.
Georgescu powiedział, że oddaje głos na “rumuńską rodzinę, dla której słowa >>matka i ojciec<, są święte” i “nasz kraj, który bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje miłości i uzdrowienia”.