– To jest próba wysłania sygnału pod adresem proeuropejskiego rządu Mołdawii prezydent Mai Sandu, że „będziemy pilnować interesów Rosji i że chcemy rosyjskiego wsparcia” – ocenił w rozmowie z Niezalezna.pl były ambasador RP na Ukrainie Jan Piekło, komentując prośbę naddniestrzańskich separatystów o pomoc ze strony Kremla. Dyplomata zwrócił uwagę, że działania te mają miejsce przed wyborami prezydenckimi w Rosji.
Kongres Deputowanych Wszystkich Poziomów - nieuznawanej na arenie międzynarodowej - Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej zwrócił się dziś do Rosji z prośbą o podjęcie kroków w celu „obrony" tego regionu przed rzekomą „presją” ze strony Mołdawii.
Władze Naddniestrza podczas Nadzwyczajnego Kongresu Deputowanych zwróciły się do Rosji o pomoc w ochronie Naddniestrza w obliczu rzekomych nacisków ze strony Mołdawii.
— Kruku (@KrukuOne) February 28, 2024
W czasie trwania VII Zjazdu Deputowanych Ludowych Naddniestrza Naddniestrza uczestnicy zwrócili się do Rady… pic.twitter.com/dlQsMfqNho
Deputowani zaapelowali też od instytucji międzynarodowych, aby „wpłynęły na władze Mołdawii”, wobec „naruszania praw mieszkańców” tej separatystycznej republiki.
Jan Piekło w rozmowie z naszym portalem przypomniał, że Rosja już przed laty „wykorzystywała do swoich celów konflikt zbrojny na terytorium Mołdawii, w której stroną była nieuznawana Republika Naddniestrzańska”. – Na terytorium tej republiki do dzisiaj przebywają siły rosyjskie, tzw. „mirotworcy”, którzy pilnują granic tej nieuznawanej przez nikogo (nawet przez samą Rosję) republiki – zaznaczył.
Jego zdaniem decyzja kongresu Naddniestrza „wpisuje w obecnej chwili w scenariusz kremlowski”.
– To jest próba wysłania sygnału pod adresem proeuropejskiego rządu Mołdawii prezydent Mai Sandu, że „tu będziemy pilnować interesów Rosji i że chcemy rosyjskiego wsparcia”
– ocenił.
Zaznaczył, że w przyjętej przez separatystycznych deputowanych uchwale „nie ma wprost mowy o tym, żeby Transnistrię [Naddniestrzańską Republikę Mołdawską-red.] włączyć do Rosji czy stworzyć coś na kształt, co Rosja już zrobiła na terytoriach okupowanych Ukrainy”. – Natomiast jest to pewne niebezpieczeństwo, to jest granie napięciem – tłumaczył.
– Tam jeszcze jest Gagauzja [Terytorium Autonomiczne Gagauzji-red.], która również ma takie ciągoty i lokalne władze, które mają bardziej prorosyjskie nastawienie, niż promołdawskie. I Rosja będzie to rozgrywać na różne sposoby
– dodał nasz rozmówca.
Oceniając możliwe zagrożenie militarne zauważył, że „cała Transnistria nie ma granicy z Rosją”.
– Faktycznie więc wszystko się może odbywać przez przestrzeń powietrzną, która należy albo do Mołdawii, albo do Ukrainy, albo też Rumunii. Ale to jest niewykonalne w tej chwili. Są ograniczone możliwości działań militarnych
– wyjaśniał Jan Piekło.
Przyznał jednocześnie, że w działaniach separatystów „od dawna widoczna jest inspiracja Kremla”.
– Samo powstanie tej nieuznawanej Republiki Naddniestrzańskiej było inspiracją rosyjską. I ta inspiracja trwa dalej, a Rosja próbuje w tej chwili zabezpieczyć swoje interesy, wysyłając sygnały pod adresem Kiszyniowa, Unii Europejskiej i Ukrainy. Tam może dojść do takiej sytuacji, że jeżeli rzeczywiście zacznie się jakiś ruch militarny rosyjski w kierunku wsparcia separatystów naddniestrzańskich, to może będzie musiała się do tego włączyć Ukraina, bo to będzie zagrażało jej bezpieczeństwu i interesom
– ocenił.
Dopytywany czy dzisiejsza decyzja kongresu Naddniestrza mogła być odpowiedzią na poniedziałkowe spotkanie przywódców państw NATO w Paryżu w drugą rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę, poświęcone wzmocnieniu współpracy na rzecz wsparcia dla Kijowa, nasz rozmówca przyznał, że „pewnie tak”. – Zapewne jest to próba destabilizacji tego regionu, ale prezydent i rząd Mołdawii w tej chwili buduje mocniejsze więzi i z Unią Europejską i Ukrainą i jest dość stanowczy w tej kwestii – tłumaczył dyplomata.
– Widzimy, że jest tu duża dynamika i to wszystko się dzieje przed wyborami prezydenckimi w Rosji, czyli praktycznie przed dożywotnią intronizacją Władimira Putina na imperatora Rosji
– podsumował Jan Piekło.