Deputowani z separatystycznego Naddniestrza skierowali do Rosji prośbę o podjęcie kroków w celu "obrony" tego regionu w warunkach - jak oświadczyli - "wzmocnienia presji" ze strony Mołdawii - poinformował mołdawski portal NewsMaker.
Apel ten wystosował tzw. Kongres Deputowanych Wszystkich Poziomów, który zebrał się w środę w Tyraspolu. Oświadczył on, że Naddniestrze jest obiektem "presji gospodarczej", co jest sprzeczne z "europejskimi zasadami i standardami ochrony praw człowieka i wolnego handlu".
Deputowani zwrócili się też do organizacji międzynarodowych: Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), Parlamentu Europejskiego, Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) i sekretarza generalnego OZN Antonio Gueterresa. Domagają się, by instytucje te "wpłynęły na władze Mołdawii"; według deputowanych Kiszyniów "narusza prawa mieszkańców Naddniestrza".
Obecną sytuację skomentował na antenie TV Republika Bogdan Pęk, były europoseł PiS.
" W najlepszym przypadku to oznacza narzucenie siłą rządu całkowicie zależnego od Rosji, rządu w Naddniestrzu, takiego rządu, który byłby całkowicie zależny od Rosji i poszerzenie obszarowych i politycznych wpływów Rosji w tym obszarze. To jest moim zdaniem możliwe, bo prawdopodobnie prezydent Putin będzie chciał dokonać tego, żeby zwiększyć poparcie przed wyborami prezydenckimi"
"Opowieści o tym, że oni mogą użyć broni jądrowej, można włożyć między bajki. Byłoby to rzucenie wyzwania całemu światu. Byłoby to wywołanie takiego konfliktu, jakiego Rosja nie może wygrać"