Polska i Stany Zjednoczone organizują wspólnie międzynarodową konferencję na temat Bliskiego Wschodu. Irańska gazeta "Tehran Times" krytycznie komentuje ten fakt, oceniając, że ta „zdrada”, dokonana przez polskie władze, nigdy nie zostanie zapomniana. O swoich wątpliwościach odnośnie konferencji mówił dziś również szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow.
Anglojęzyczna irańska gazeta przypomina, że w czasie II wojny światowej 150 tys. Polaków znalazło schronienie w Iranie (podana liczba jest nieco zawyżona - według większości danych, było to ok. 116 tys. osób - red.), a irańska gościnność znalazła uznanie w oczach całego świata, w szczególności w Polsce, której władze mówiły, iż ten gest nigdy nie zostanie zapomniany.
"Jednak dziś istnieje otwarta i tajna relacja między rządami Polski i USA, wymierzona w Iran. Chodzi o to, że Warszawa nie jest w ostatnich dekadach niezależnym graczem na międzynarodowej scenie. Osoby takie jak: Jarosław Kaczyński, Donald Tusk czy Mateusz Morawiecki stały się uległymi politykami, preferującymi grę według amerykańskich reguł"
- pisze "Tehran Times".
Zdaniem gazety konferencja nie przyniesie efektów poza tym, że "wielka zdrada tego europejskiego kraju nie zostanie wymazana z pamięci Irańczyków".
Dziennik podkreśla, że działania Polski skierowane przeciw Iranowi nie ograniczają się do bycia gospodarzem konferencji, bo w 2018 r., gdy administracja Donalda Trumpa jednostronnie wypowiedziała umowę nuklearną z Iranem, Polska była jedynym państwem w Europie, które milcząco poparło ten ruch.
Sprawę skomentował dziś również Siergiej Ławrow. Stwierdził, że Rosja ma wątpliwości, czy zaplanowane na luty wydarzenie pomoże w konstruktywnym rozwiązaniu problemów Bliskiego Wschodu.
Ławrow ocenił, że program konferencji, która odbędzie się w dniach 13-14 lutego, nie uwzględnia kluczowej - jak ocenił - kwestii, jaką jest uregulowanie izraelsko-palestyńskie. Dodał, że zdaniem Rosji "cały program dostosowany jest pod promocję podejścia amerykańskiego, jeśli chodzi o powstrzymywanie Iranu w tym regionie".
Powołując się na tekst zaproszenia ocenił także, że wynika z niego, iż dokument końcowy zostanie przygotowany przez organizatorów, czyli USA i Polskę, bez pozostawienia innym uczestnikom możliwości "wniesienia swojego wkładu w redagowanie" dokumentu.
"Mamy wielkie wątpliwości, czy takie wydarzenie może pomóc w konstruktywnym rozwiązaniu problemów regionu Bliskiego Wschodu"
– oświadczył.