Ukraińscy górnicy odpowiedzieli prezydentowi Białorusi Alaksandrowi Łukaszence, który zagroził, że strajkujących w jego kraju górników mogą zastąpić pracownicy z sąsiedniej Ukrainy. Nie jesteśmy łamistrajkami - oświadczyli ich ukraińscy koledzy.
"Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka podczas wizyty w agrokombinacie Dzierżyński pozwolił sobie na zagrożenie strajkującym tym, że na miejsca pracy protestujących przyjadą "bezrobotni górnicy z Ukrainy"... Górnicy to jedna z najbardziej solidarnych grup na świecie. Zapewniam, że nikt z ukraińskich górników nie zamierza jechać na Białoruś, żeby być łamistrajkiem!"
- napisał na Facebooku szef Niezależnego Związku Zawodowego Górników Ukrainy Mychajło Wołynec.
Wyraził też wsparcie dla białoruskich kolegów w imieniu związku zawodowego i wezwał Łukaszenkę, by nie wykorzystywał imienia ukraińskich górników w swoich politycznych interesach.
W piątek Łukaszenka spotkał się z pracownikami agrokombinatu pod Mińskiem.
"Po co strajkujecie? Dobrze, strajkujecie - niech będzie. Polecę dyrektorowi: nie trzeba za nimi biegać. W Salihorsku są dwa tysiące ludzi, którzy chcą pracować w (koncernie potasowym) Biełaruskalij. Przyjdą" - powiedział.
"A jak nie oni przyjdą - na całym świecie jest bezrobocie. Przyjadą z Ukrainy górnicy. Jest ich pełno - bezrobotnych" - dodał.
Na Białorusi od prawie dwóch tygodni dochodzi do protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów, które według oficjalnych wyników wygrał Łukaszenka.