PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Zdesperowani Rosjanie szukają poborowych w Naddniestrzu. Trwa zmasowana akcja agitacyjna

W separatystycznym Naddniestrzu na terytorium Mołdawii trwa zmasowana akcja agitacyjna, której celem jest przekonanie mężczyzn w wieku poborowym do służby w rosyjskiej armii - poinformował w czwartek na Facebooku wywiad wojskowy Ukrainy (HUR).

fot. Mil.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=115914280

"Ogłoszenia rekrutacyjne (do rosyjskich sił zbrojnych) są publikowane we wszystkich mediach (Naddniestrza), wrzucane do skrzynek pocztowych i umieszczane w miejscach użyteczności publicznej. Gdy mężczyźni zgłaszają się do urzędów pracy, w pierwszej kolejności jest im oferowana kontraktowa służba wojskowa (w rosyjskiej armii)"

- czytamy w komunikacie HUR. 

Wywiad przekazał także doniesienia, że agitacja ma miejsce w przedsiębiorstwach produkcyjnych i rolniczych. Wywierany jest również nacisk na żołnierzy poborowych z Naddniestrza, odbywających zasadniczą służbę wojskową.

"W Tyraspolu (stolicy Naddniestrza) mobilizowani są obywatele, którzy ukończyli studium wojskowe (miejscowej) uczelni i zostali przeniesieni do rezerwy w randze oficera"

- dodał HUR.

Naddniestrze, zdominowana przez ludność rosyjskojęzyczną separatystyczna "republika" na terytorium Mołdawii, na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.

Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W Naddniestrzu stacjonuje też około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.

W miejscowości Cobasna w Naddniestrzu, przy granicy z Ukrainą, mieści się posowiecki arsenał z około 20-21 tys. ton amunicji, która w ponad połowie jest przeterminowana. W ocenie ekspertów warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich potencjalna eksplozja na terenie tego kontrolowanego przez rosyjską armię składu mogłaby osiągnąć siłę wybuchu 10 kiloton trotylu.

Pod koniec kwietnia, w "republice" doszło do serii incydentów. Odnotowano tam eksplozje nieopodal ministerstwa bezpieczeństwa w Tyraspolu, zniszczenie dwóch przekaźników radiowych, "atak" na jednostkę wojskową i domniemany ostrzał w pobliżu rosyjskich składów broni. W ocenie ukraińskiego wywiadu wojskowego były to prowokacje Kremla, które miały na celu wciągnięcie Naddniestrza w trwającą wojnę.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl,

bm