Rozmówca ukraińskiego portalu twierdzi, że do tej pory nie słyszał nic o generalne Żidko i jego dokonaniach wojskowych.
Może zna go wąskie grono ludzi związanych z wojskiem. Zmiana ta wskazuje jednak na fakt, że Rosja głęboko tkwi w systemie totalitarnym, gdzie w sytuacji, gdy nie wykona się pewnych założeń lub rozkazów, cała wina przypada dowódcy, a nie wadliwy system czy to, co tak naprawdę dzieje się na froncie.
– wskazał ukraiński generał. Dodaje, że w rosyjskiej armii przywódcy nie ufają swoim podwładnym.
Po drugie, jesteśmy przekonani, że stała obecność na linii frontu niektórych dowódców jednostek świadczy o nieufności do tych, którzy wykonują rozkazy. Rozkazy te nie zawsze są przekazywane, nawet najniższym szczeblom. Mam nadzieję, że ten totalitarny system egzekucji i kontroli wojsk ostatecznie pomoże nam pokonać tę kościstą armadę, która nazywa siebie armią
– powiedział gen. dyw. rez. Wiktor Jagun.
Punkty dowodzenia [rosyjskie] znajdują się dosłownie na linii frontu. Ostatnie informacje mówiły, że jeden z nich jest teraz oddalony o 20 kilometrów. Nawet stara sowiecka artyleria może dosięgnąć to stanowisko dowodzenia. Myślę, że teraz powinni to zmienić, biorąc pod uwagę, że informacje o ich położeniu są dostępne w sieciach społecznościowych
– ujawnia ekspert.
To wszystko dowodzi bardzo prostej rzeczy. W rosyjskiej armii nie ufają majorom, kapitanom itd. Muszą kontrolować wszystko, od generała do szeregowego. Takie systemowe dowodzenie bardzo szkodzi zdolnościom do awansu, zmianom militarnym, sytuacji na froncie. Reagują na te zmiany bardzo powoli. W przeważającej większości, aby uzyskać zgodę na ten czy inny manewr, muszą czekać na instrukcje nawet od samego sztabu generalnego (...) Ukraina ma do czynienia z armią, która zatrzymała się na poziomie XIX-XX wieku.
– kończy wojskowy.