Rosyjskie pociski Kalibr miały być odpowiedzią na słynne amerykańskie rakiety Tomahawk.
Sam pocisk ma zasięg (w wariancie eksportowym) do 300 km, a wersje przeznaczone dla rosyjskiej armii mają zasięg do 2500km. Obecnie opracowywana jest też wersja mająca zasięg 4500km. Pocisk leci do celu z prędkością poddźwiękową, jednak w końcowej fazie lotu przyspiesza do trzykrotnej prędkości dźwięku. Z jednej strony ma to utrudnić zestrzelenie rakiety, z drugiej ma zwiększyć energię wyzwoloną przy uderzeniu. Według amerykańskich ekspertów pocisk jest cztery razy szybszy i dwukrotnie cięższy od amerykańskiego Tomahawka. I tak jak amerykańskie rakiety potrafi manewrować w trakcie lotu, lecieć nad niskim terenem i da się nią sterować w czasie rzeczywistym.
Fakt, że okręty zajęły na morzu pozycje bojowe, ich wyposażenie i taka liczba mogą świadczyć o kontynuowaniu ataków rakietowych.
- powiedziała rzeczniczka dowództwa operacyjnego Południe armii Ukrainy Natalia Humeniuk.
Zaznaczyła, że maksymalna salwa, jaką jest w stanie oddać sześć okrętów rakietowych wymaga właśnie 44 pocisków.
Rzeczniczka powiedziała, że w zmasowanym ataku przeciwko Ukrainie 14 stycznia okręty wykorzystały część pocisków, a później do miejsca ich stacjonowania przybyła jednostka zaopatrzenia. Humeniuk mówiła w poniedziałek, że 14 stycznia Rosjanie mieli na Morzu Czarnym okręty z 36 pociskami i użyli w ataku prawie połowę z nich.
Największa dotąd grupa okrętów rosyjskich, jaką obserwowano na Morzu Czarnym podczas wojny, dysponowała 48 pociskami rakietowymi, tak więc obecna przypuszczalna liczba 44 pocisków zbliża się do rekordowego wskaźnika.
- oceniła Humeniuk.