Z raportu, obejmującego okres na kilka miesięcy przed sfałszowanymi wyborami prezydenckimi w sierpniu 2020 r. do końca ub.r. jasno wynika, że lata te były czarnym okresem dla wszystkich działaczy prodemokratycznych i obrońców praw człowieka, sprzeciwiających się dyktaturze w Mińsku. Od 2020 r. reżim Łukaszenki zdelegalizował działalność partii opozycyjnych, cofnął licencje wielu prawnikom, którzy bronili opozycjonistów, zapełnił areszty i więzienia tysiącami osób, a wobec większości z nich stosował tortury psychiczne i fizyczne. Brutalność i agresja były nieproporcjonalne do czynów zatrzymanych osób.
Autorzy raportu wskazali, że począwszy od 1 maja 2020 r. ponad 5500 osób, w tym co najmniej 55. nieletnich, zostało skazanych karnie na podstawie zarzutów o podłożu politycznym. Warto jednak zaznaczyć, że to wyłącznie udokumentowane przypadki. Obrońcy praw człowieka alarmują, że w rzeczywistości skala represji jest znacznie większa. W wielu przypadkach efektem tortur i przebywania w więzieniach są długotrwałe obrażenia i nieodwracalna utrata zdrowia.
Ponadto od maja 2020 r. aż 300 tys. Białorusinów zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Reżim ograniczał prawa osób na wygnaniu, m.in. uniemożliwiał wydawanie paszportów za granicą i prowadził politykę aresztowań osób wracających do ojczyzny.
- Po tylu przypadkach represji w ostatnich latach, zabójstwach, także w więzieniach i masowych prześladowań po sfałszowanych wyborach w 2020 r. nie ulega wątpliwości, że Łukaszenka powinien podążyć śladem Putina i być ściganym międzynarodowym listem gończym – mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Aleś Zarembiuk, białoruski opozycjonista, prezes Fundacji Białoruski Dom w Warszawie.
Ostatni raport ONZ powstał na podstawie udokumentowanych przypadków prześladowań. Wynika z nich jasno, że zarzuty z zakresu zbrodni przeciwko ludzkości mogą być postawione Łukaszence. Pytaniem pozostaje jednak, czy europejskim przywódcom i elitom wystarczy woli i determinacji, by zainicjować taki proces
– dodaje Zarembiuk.
Łukaszenka nie podróżuje jednak przez kraje uznające jurysdykcję m.in. Międzynarodowego Trybunału Karnego (to właśnie MTK wydał przed rokiem międzynarodowy nakaz aresztowania Putina – przyp.red.). Oczywiście na razie nic w sensie prawnym mu nie grozi, jednak uważam, że żyje w przeświadczeniu, że prędzej czy później może pod tym względem podzielić los Putina
– mówi białoruski opozycjonista.
Gdyby jednak taka decyzja zapadła i została wdrożona w życie, miałaby symboliczny wymiar dla białoruskiego społeczeństwa
– kończy nasz rozmówca.