Prezydent Litwy Gitanas Nausėda, pytany przez dziennikarkę litewskiego portalu Delfi, czy nazwałby - tak jak Joe Biden - Władimira Putina „zabójcą” odparł: „niestety tak”. - Ten system jest daleki od demokracji - otwarcie skrytykował postawę Rosji i władz na Kremlu.
W połowie marca głośno było o słowach prezydenta USA Joe Bidena. Ten w wywiadzie dla programu "Good Morning America" określił Putina "zabójcą" i dodał, że nie sądzi, by prezydent Rosji "miał duszę". Niedługo po tych słowach MSZ Rosji poinformował, że ambasador Rosji w Waszyngtonie Anatolij Antonow przyjedzie do Moskwy na konsultacje, których celem ma być przeanalizowanie, "co robić i dokąd podążać w kontekście relacji z USA".
Sam Putin skomentował wypowiedź Bidena słowami "kto się przezywa, tak sam się nazywa", ale przekonywał przy tym, że nie chodzi o "dziecięcy żart", lecz że kryje się w tym "bardzo głęboki sens psychologiczny", bowiem - jego zdaniem - "zawsze widzimy w innym człowieku własne cechy i myślimy, że jest on taki, jak my".
O ustosunkowanie się do słów prezydenta Bidena poproszono prezydenta Litwy Gitanasa Nausėdę. Pytany w rozmowie z portalem Delfi, czy - tak ja Biden - może nazwać Władimira Putina mordercą, odparł:
„niestety tak”.
- Wiele faktów sugeruje, że ten system jest daleki od demokracji. To, co dzieje się w Rosji, konsekwentnie zmierza ku gorszemu. Widzę wiele przejawów lekceważenia prawa narodów do samostanowienia, lekceważenia suwerenności terytorialnej sąsiadów - powiedział Nausėda.
Prezydent dodał do tego też „znane nam fakty, co dzieje się w samej Rosji w chwili, gdy reżim wyraźnie kuli się nad rosnącą opozycją, próbując zdusić wszelkie ruchy opozycyjne w początkowym okresie, prześladując liderów opozycji w najbardziej brutalny sposób, widząc co dzieje się z Alexem”.
[polecam:https://niezalezna.pl/388048-apel-o-leczenie-nawalnego
Nawiązując do apeli unijnych dyplomatów o polepszenie stosunków z Rosją, wskazał, że „trzeba być naprawdę bardzo daleko emocjonalnie i terytorialnie od tego, co się nazywa Rosją, żeby mówić o takich rzeczach”.
- Litwa z pewnością nie będzie obojętnie siedzieć na tylnym siedzeniu i mówić, że potrzebne jest większe zaangażowanie, widząc, że tuż obok nas dochodzi do brutalnych naruszeń praw człowieka
- zadeklarował polityk.