Po zajęciu Mołdawii, Ukrainy (chociażby w głowie Putina) i Białorusi władca Kremla przeniesie na Białoruś broń jądrową. (…) I już po zainstalowaniu na Białorusi broni jądrowej władca Kremla ogłosi NATO ultimatum o powrocie w skład Federacji Rosyjskiej czy Związku Sowieckiego, czy Imperium Rosyjskiego, krajów bałtyckich – mówi portalowi niezalezna.pl dr Jurij Felsztyński, historyk, współautor światowych bestsellerów „Korporacja Zabójców” oraz „Wysadzić Rosję”. - Jedyna nasza szansa, świata cywilizowanego, Europy, USA, ocalić się to jest rzucenie teraz absolutnie wszystkiego, co można, całych naszych sił, na pomoc Ukrainie – podkreśla.
Zacznę od ogólnego pytania. Jaki jest ostateczny cel Putina i systemu, którego częścią on jest?
Oni chcą światowej dominacji. Ten pomysł nie jest nowy. W okresie sowieckim, w latach 20-30, istniała teoria rewolucji światowej, która nie bardzo się różniła od pomysłu absolutnej kontroli całej ludzkości przez Rosję.
Gdyby Rosja chciała być normalnym, bogatym, prosperującym krajem, ona już dawno byłaby Szwajcarią. Ponieważ bogactwa znajdujące się w rosyjskiej ziemi są ogromne. Minerały teraz kosztują dużo. I można by było dobrze żyć na te pieniądze. Ale jak tylko cena ropy dochodzi do 100 dolarów USA za baryłkę, Rosja zaczyna wojnę. Tak było w 2008 r., w 2014 r. i tak jest teraz.
Czy naprawdę nie ma obecnie osoby czy grupy osób, która mogła powstrzymać władcę Kremla?
Niestety w historii mamy bardzo mało przykładów tego, kiedy złoczyńcę zabijano w momencie jego panowania i w okresie dokonywania przez niego przestępstw, żeby go powstrzymać. Byłoby prościej, gdyby ktoś zabił Hitlera w dowolnym momencie od 1939 roku. Byłoby prościej, gdyby ktoś zabił Stalina nie w marcu 1953 roku, a powiedzmy w latach 30., kiedy realizował on masowe czystki. Ale czemuś tak się nie dzieje. Wszystkim tym tyranom udaje się dobrze dobierać sobie zarówno ochronę, jak i ludzi, którzy ich się boją i którzy nie są w stanie mu w niczym odmówić. I nawet powiedzieć – „nie”. W jakiś sposób oni dają radę przeżyć i kontynuować swoje przestępstwa.
Więc nie liczyłbym na to, że znajdą się jacyś śmiali generałowie w armii rosyjskiej czy śmiali koledzy Putina z byłego KGB, obecnego FSB, którzy by go po prostu zastrzelili.
Naprawdę cienia szansy?
Niestety nie widzimy ucieczek. Żadnych. Nie widzimy żadnej dymisji. Nikt z rosyjskich ambasadorów czy pracowników dyplomatycznych pracujących za granicą nie uciekł na Zachód i nie poprosił o azyl polityczny, stwierdzając, że nie chce być częścią tej władzy. Żaden z członków rosyjskiego rządu na różnych poziomach nie podał się do dymisji, stwierdzając, że nie może służyć przestępczemu reżymowi. I to jest dla nas zły sygnał. Ponieważ oznacza to, że Putin i system, który stworzył, dosyć dobrze kontroluje sytuację. Oznacza to też, że on nie jest osamotnionym wariatem, który nagle postanowił wymyślić III wojnę światową, niespodziewanie dla całego swojego otoczenia. Putin jest częścią systemu.
W swojej najnowszej książce - pt. „Od czerwonego terroru do państwa mafijnego. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem” - opisuję całą historię tego, jak służby bezpieczeństwa Rosji biły się o władzę w państwie. I jak one ją zdobyły w 2000 roku, kiedy Putin, były dyrektor FSB, został prezydentem państwa. I pytanie, które nasuwało się przez ten cały czas – po co oni bili się o tę władzę? I co oni będą robili z tą władzą? 24 lutego br. stało się jasne, po co oni bili się o tę władze. Po co oni ją konsolidowali. Po co oni ujarzmili cała Rosję. I co oni będą z tą władzą robić.
System to jedno, a czy Putin odpowiada na potrzeby narodu rosyjskiego?
Rosja nigdy nie była wolnym państwem. Do 1917 r. to była monarchia. Oczywiście po 1905 r. w Rosji zaczęły się pojawiać jakieś instytucje demokratyczne, ale jednak one były zbyt młode i pozostały zbyt słabe. Od 1917 r. to była dyktatura komunistyczna. A teraz mamy do czynienia z dyktaturą otwarcie faszystowską. Dodajmy do tego jeszcze terror Stalina, który zniszczył dziesiątki milionów ludzi. Przy czym jak zawsze w takich przypadkach - najbardziej aktywnych, najbardziej mądrych. Oczywiście to pozostawiło swój ślad. Obecny poziom propagandy, który istnieje, nie pomaga ludziom zrozumieć, co naprawdę się dzieje w świecie. Ci, którzy chcą coś zrozumieć, mogą to zrobić, ale ich jest mało. Oni istnieli również w czasach sowieckich.
Nie wiem, jak by zachowywał się naród rosyjski, gdyby ten czynnik propagandy nie istniał. Może jakoś inaczej. Ale jeszcze po 2014 r. ktoś z Ukraińców powiedział mi – „różnica polega na tym, że Majdan zaczął się od tego, że przyszli protestować studenci, ich pobiła policja, i wówczas wyszli rodzice. A w Rosji policja bije studentów, a dorośli stoją w kółku i patrzą”. I na tym rzeczywiście polega wielka różnica. Póki rodzice są gotowi patrzyć, jak aresztuje się i zabija się ich dzieci, również dotyczy to rosyjskiego wojska, w Rosji nie będzie normalnie.
W 2015 r. w Polsce wyszła Pana książka pt. „Trzecia wojna światowa? Bitwa o Ukrainę”. W niej Pan i jej współautor Michaił Stanczew, który obecnie znajduje się w bombardowanym Charkowie, przewidzieliście zarówno aneksję faktyczną Białorusi, jak i wojnę Rosji z Ukrainą na wielką skalę. A jaka byłaby Pana dalsza prognoza?
To, że jest to ostatnia wojna Putina, to ja Pani gwarantuję. To, że na tym skręci sobie kark zarówno Putin, jak i Federacja Rosyjska, to również gwarantuję. Niestety nie wiem, kiedy dokładnie to się stanie i za jaką cenę. Czyli ile będziemy musieli za to zapłacić. Tego ja jeszcze nie do końca rozumiem. Ponieważ oczywiście nie wiemy, jak długo będzie mogła przeciwstawiać się Ukraina i w jaki sposób. Ale podejrzewam, że jak tylko Putin przebije lądowy korytarz do Naddniestrza, to przystąpi do zajęcia Mołdawii, która również nie jest członkiem NATO. Stanie się to nawet, zanim on uzna, że już „rozwiązał kwestię Ukrainy”. Choć w rzeczywistości wcale nie jest powiedziane, że mu się uda pokonać Ukrainę.
Po zajęciu Mołdawii, Ukrainy (chociażby w głowie Putina) i Białorusi władca Kremla przeniesie na Białoruś broń jądrową. Ponieważ kilka dni temu Łukaszenko zorganizował pseudoreferendum, by pozwolić na rozmieszczenie broni jądrowej na Białoruś. On zwróci się do Putina z prośbą o przywrócenie sowieckiej broni nuklearnej, która została stąd wywieziona na mocy umowy o neutralności nuklearnej Białorusi. I po tym Putin zacznie szantażować świat początkiem wojny jądrowej, która miałaby zostać rozpoczęta nie przez Rosję, a właśnie przez Mińsk. To będzie kolejny krok hybrydowy Putina. I już po zainstalowaniu na Białorusi broni jądrowej władca Kremla ogłosi NATO ultimatum o powrocie w skład Federacji Rosyjskiej czy Związku Sowieckiego, czy Imperium Rosyjskiego, krajów bałtyckich. Póki co tylko państw bałtyckich. Wówczas po raz pierwszy zetkniemy się, my jako świat zachodni, z zagrożeniem wojną termojądrową.
Chcę podkreślić, że jedyna nasza szansa, świata cywilizowanego, Europy, USA, na ocalenie, to rzucenie teraz absolutnie wszystkiego, co można, całych naszych sił, na pomoc Ukrainie. Ponieważ jeżeli my nie zatrzymamy Putina na Ukrainie, jeżeli Putin nie skręci sobie karku na Ukrainie, to nam już nic raczej nie pomoże. Nic nas więcej nie może uratować przed wojną jądrową.