Piłkarze w Anglii we wszystkich meczach wspierali ogólnoświatowy ruch antyrasistowski, zakładając koszulki z napisem "Black Lives Matter" zamiast nazwisk i klękając przed rozpoczęciem spotkań. Przed pierwszym gwizdkiem w Manchesterze doszło jednak do incydentu. Nad stadionem przeleciał samolot z banerem "White Lives Matter Burnley". Klub oficjalnie przeprosił i zapowiedział, że ktokolwiek jest odpowiedzialny za to zdarzenie, zostanie ukarany dożywotnim zakazem stadionowym.
"White Lives Matter" przed meczem Premier League
Jeszcze raz bo poprzedni RT wcięło.😉 Dokładnie w momencie kiedy piłkarze klękali bo BLM, na Etihad Stadium przeleciał samolot z napisem White Lives Matter Burnley!
— Żaba(L) (@zaba_l) June 22, 2020
Respect Burnley!😎👍 pic.twitter.com/EpUkIwk5DG
Ta akcja w żadnym wypadku nie reprezentuje wartości jakie przyświecają Burnley FC. Będziemy w pełni współpracować z władzami w celu identyfikacji osób, które się tego dopuściły
- napisano w oświadczeniu wydanym w przerwie meczu.
Sam mecz od początku przebiegł pod dyktando "Obywateli". Słynące z przyzwoitej gry w obronie Burnley czyste konto zdołało zachować tylko do 22. minuty. Wówczas po rzucie rożnym precyzyjnym strzałem zza pola karnego popisał się Phil Foden.
Tuż przed przerwą padły dwa kolejne gole, a ich autorem był Riyad Mahrez. Algierczyk najpierw popisał się solową akcją, a następnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Sergio Aguero. Argentyńczyk doznał wówczas kontuzji i musiał opuścić boisko. W 51. minucie podwyższył Hiszpan David Silva, a w 63. składną akcję wykończył Foden. Burnley w całym meczu zdołało oddać tylko jeden strzał i w dodatku bardzo niecelny.